Test karty graficznej Asus GTX 1060 Strix Gaming - Pascal nie taki ekonomiczny

Test karty graficznej Asus GTX 1060 Strix Gaming - Pascal nie taki ekonomiczny

Dzisiaj będzie o skrajnościach. Przed paroma tygodniami miałem okazję przetestować dla Was GTX-a 1060 z fabryk Zotaca, konstrukcję nastawioną na wysoką kulturę pracy i uniwersalność rozumianą przez możliwość zainstalowania w dosłownie każdej obudowie. Teraz na wokandę trafia Asus GTX 1060 Strix Gaming, choć oparty na dokładnie tym samym rdzeniu, przedstawiający diametralnie odmienną politykę projektowania kart graficznych. Tytułowy akcelerator jest owocem próby wyciśnięcia z układu Pascal GP106-400 maksimum potencjału, czego świadectwem jest fabryczne O/C pozwalające osiągnąć 2 GHz stałego taktowania w grach. Oczywiście tak wysoki zegar wymusza zastosowanie odpowiednio wydajnego układu chłodzenia, ale o tym już w dalszej części publikacji. Tymczasem zapraszam na test jednej z najszybszych i najlepiej wyposażonych tysiąc-sześćdziesiątek na rynku.

GTX 1060 z założenia jest reprezentantem średniego segmentu, ale testowana karta Asusa legitymuje się nieco wyższą ceną (1499 złotych) od większości rywali. Producent ma ku temu powody.

GeForce GTX 1060 zdołał już udowodnić, że jest łakomym kąskiem w średnim przedziale cenowym, rozprawiając się z dotychczasowym współliderem tego segmentu, GTX-em 970, a zarazem mocno dając we znaki konkurencyjnemu Radeonowi RX 480. Jest za wcześnie na ferowanie wyroków, ale trzeba przyznać, że karta Nvidii ma spore szanse na zostanie rynkowym hitem, wszak jest najwydajniejszą propozycją w przedziale cenowym postrzeganym na zachodnioeuropejskich rynkach jako optymalny, tj. poniżej 300 dolarów. Ale dość tego poklepywania. Wróćmy do osi niniejszej publikacji, a więc GTX-a 1060 Strix. Szczerze powiedziawszy produkt Asusa może stanowić zagadkę. Dlaczego? Przetestowany w ubiegłym tygodniu rywal udowodnił, że potrzeby 120-watowej struktury krzemowej, nawet po manualnym O/C, z powodzeniem zaspokaja niewielki, dwuwentylatorowy układ chłodzenia.  Monstrum na Striksie wygląda tutaj niczym książkowy przykład przerostu formy nad treścią... Jednakowoż ponoć nim nie jest.

Producent zaszarżował z overclockingiem, ustawiając bazowe taktowanie rdzenia GP106-400 na 1620 MHz. Wespół z mocno poluzowanym Power Limitem przekłada się to na stałe 2000 MHz osiągane podczas rozgrywki. Wielokrotnie przytaczany Zotac GTX 1060 AMP zbliżoną wartość zanotował dopiero po maksymalnym O/C, a to daje dobry obraz kierunku w jakim podążyli inżynierowie Asusa. Idąc dalej, pamięci GDDR5 również zostały podkręcone, niemniej w zauważalnie mniejszym stopniu, do 2052 MHz. Tak czy inaczej, ów symboliczny przyrost gwarantuje pewien handicap na tle konkurencji, która jakoś niechętnie bierze się za zmienianie parametrów pracy VRAM-u, o czym można przekonać się przeglądając listę niereferencyjnych GTX-ów 1060. Co istotne, Asus nie poprzestaje na fabrycznych nastawach, kusząc w dalszej kolejności rozbudowaną sekcją zasilania z gniazdem PCIe 8-pin i właśnie układem chłodzenia. Kartę ewidentnie zbudowano z myślą o wyżyłowaniu chipa GP106-400 do granic możliwości. Pytanie: Ile wynoszą te granice?

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Test karty graficznej Asus GTX 1060 Strix Gaming - Pascal nie taki ekonomiczny

 0