Dotarliśmy do końca procedury testowej, tak więc przyszedł czas na kilka słów końcowych. Myślę, że najlepiej będzie zacząć od wyposażenia fabrycznego i specyfikacji, gdyż są to aspekty, w których testowana płyta najmocniej wyróżnia się z tłumu. W pudełku odnajdziecie bardzo szeroki wachlarz dodatków, bez wątpienia wystarczający do pełnego wykorzystania możliwości produktu. Ciekawym dodatkiem są termopary, za pomocą których można zmierzyć temperatury komponentów takich jak sekcja zasilania. Specyfikacja również imponuje, na laminacie nie brakuje niczego. Mamy więc wysokiej klasy zintegrowane audio (uproszczona wersja Creative Sound Blaster ZxR), liczne dodatkowe kontrolery, aż trzy karty sieciowe (w tym jedną Wi-Fi) oraz prawdziwe bogactwo portów podsystemu dyskowego. Rozplanowanie laminatu jest poprawne, trudno tutaj mieć większe uwagi poza rozmieszczeniem jednego gniazda wentylatora czy złącza M.2, będących blisko socketu procesora i slotu karty graficznej. Na PCB znalazło się wszystko, czego można oczekiwać w tej półce cenowej, czyli komplet przycisków, wyświetlacz kodów POST oraz dwie kości BIOS-u z przełącznikiem, o licznych diodach LED nie wspominając. W testach Aorus GA-Z270X-Gaming 8 wypadł bardzo dobrze, w zasadzie trudno wytknąć tej płycie jakieś słabe strony, co zresztą zostało odnotowane we wcześniejszych komentarzach. Oczywiście przypominam, że wyniki testów rzeczywistych niekoniecznie muszą oddawać prawdziwy stan rzeczy, ze względu na opisywany wcześniej problem z zegarami CPU, ale i tak uzyskane rezultaty są imponujące.
Testowana płyta to produkt z najwyższej półki, o imponującej specyfikacji oraz bardzo bogatym wyposażeniu fabrycznym. Mimo pewnych niedociągnięć, w praktyce spisuje się równie dobrze jak na papierze.
Tyle o zaletach, teraz pora przejść do wad, które również się pojawiły. Podobnie jak w przypadku tańszego modelu Gaming 5, także i tutaj OC pamięci wypadło trochę poniżej oczekiwań. Oczywiście 3466 MHz nie jest złym wynikiem, ale - patrząc na rezultaty wcześniej testowanych płyt Gigabyte - nie ulega wątpliwości, że aspekt ten można jeszcze poprawić. O problemach z prawidłowym funkcjonowaniem Turbo już wspominałem i także tutaj nic się nie zmieniło względem poprzednio recenzowanego Aorusa. Cieszy natomiast poprawka w zakresie automatycznie dobieranego napięcia rdzeni, dzięki której dzisiejszy bohater - jeśli chodzi o zużycie energii - plasuje się w ścisłej czołówce najbardziej rozbudowanych płyt głównych LGA 1151. Ze swojej strony mogę tylko obiecać, że jeśli nadarzy się do tego okazja, to kiedyś powrócę do tematu i sprawdzę, czy wspomniane wyżej bolączki zostaną naprawione dzięki kolejnym aktualizacjom firmware. Miejmy nadzieję, że tak się stanie, gdyż płyty Gigabyte serii 100 tych problemów po prostu nie miały. W nowej rodzinie inżynierowie zdecydowali się jednak poczynić pewne zmiany w BIOS-ach i, jak widać, nie wszystko poszło zgodnie z planem. Tyle dygresji na temat firmware, gdyż przyszła mi do głowy jeszcze pewna myśl związana ze specyfikacją. Według mnie nie stałoby się nic złego, gdyby płycie za prawie 2000 zł dorzucić mostek PEX i tym samym zapewnić Multi-GPU w konfiguracji x16/x16, która potrafi przynieść wymierne korzyści. Najwyższy model (Gaming 9) i tak górowałby wtedy na Gaming 8 lepszą sekcją zasilania. Tym bardziej więc szkoda, że tak się nie stało.
Ostatni aspekt, który wymaga omówienia, to oczywiście cena. Za testowaną płytę przyjdzie Wam zapłacić w sklepach około 1800 zł. Czy to dużo? Z jednej strony tak, ale patrząc na możliwości GA-Z270X-Gaming 8, nietrudno dojść do wniosku, że kwota jest w gruncie rzeczy adekwatna. Niegdyś testowana przeze mnie płyta ASUS Z170-Deluxe jest około 500 złotych tańsza od dzisiejszego bohatera. Jeśli popatrzymy na specyfikację obu produktów, to nietrudno dojść do wniosku, że w gruncie rzeczy jest dość zbliżona, ale to GA-Z270X-Gaming 8 posiada niezaprzeczalną zaletę w postaci karty dźwiękowej Sound Blaster ZxRi, która sama w sobie jest dość drogą rzeczą. Poza tym, testowany Aorus dysponuje również nieco bogatszym wyposażeniem fabrycznym oraz licznymi diodami LED, dzięki którym powinien przypaść do gustu wszelkiej maści modderom. Właśnie ze względu na powyższe spostrzeżenie napisałem, że cena oscylująca w okolicach 1800 zł jest po prostu odpowiednia dla testowanego produktu - oczywiście z uwzględnieniem podatku od nowości ;-) Rzecz jasna nie zmienia to faktu, że mamy do czynienia z płytą do bólu niszową, która na pewno nie stanie się sprzedażowym hitem. Nie mam jednak wątpliwości, że znajdzie ona swoich nabywców, a będą nimi albo osoby wybitnie wymagające, albo po prostu takie, które z bliżej nieokreślonych powodów muszą mieć w komputerze sprzęt z najwyższej półki. Jeśli chodzi o ocenę, to wystawiam cztery i pół gwiazdki i daję wyróżnienie "jakość". Z zastrzeżeniem, że wspomniane wcześniej problemy z UEFI muszą zostać wyeliminowane, tak więc jest to werdykt w pewnym sensie warunkowy, podobnie jak w przypadku wcześniej testowanej Gaming 5.
Gigabyte GA-Z270X-Gaming 8
Wysokiej klasy zintegrowane audio, dobre możliwości podkręcania CPU, niskie zużycie energii, szybki czas bootowania, wysokie wyniki w testach rzeczywistych, bogate wyposażenie, dwie kości BIOS-u, podświetlenie LED z pełnym RGB, trzy karty sieciowe (w tym Wi-Fi), wyświetlacz kodów POST, liczne porty podsystemu dyskowego
Nie do końca dopracowany BIOS, brak mostka PEX, OC pamięci mogłoby być lepsze, zaporowa cena
Cena (na dzień 05.02.2017) : około 1780-1830 złotych
Gwarancja: 36 miesięcy
Sprzęt do testów dostarczył:
Pokaż / Dodaj komentarze do: Test płyty głównej Gigabyte Aorus GA-Z270X-Gaming 8