Sony Inzone M9 - kolory i kontrast + HDR
Przyszła pora przekonać się, czy Inzone M9 to nie jedynie ładnie opakowany monitor, który nie ma za wiele do zaoferowania w zakresie jakości obrazu. Standardowo zaczynamy od sprawdzenia kolorymetrem gamutu barwowego. Warto na starcie przypomnieć, że Sony chwali się 95-procentowym pokryciem przestrzeni kolorów DCI-P3, więc powinniśmy otrzymać szerokogamutowy wyświetlacz. I tak jest w rzeczywistości, ponieważ ekran gwarantuje zgodność z przestrzenią sRGB na poziomie 99,3%, przy całkowitej objętości równej 136,4%, a dla DCI-P3 wartości te wynoszą odpowiednio 92,8% i 96,5%. Adobe RGB już tak nie zachwyca, gdyż wyniki w tym przypadku wyniosły 85,5 (93,9% objętości), a w przypadku bardzo wymagającego standardu Rec. 2020 uzyskaliśmy 72% pokrycia, więc daleko tu jeszcze do wyników high-endowego monitora ASUS ROG Swift PG32UQX, choć sprzęt wypada lepiej od typowych modeli 4K 144 Hz, takich jak np. ASUS TUF Gaming VG28UQL1A.
Ustawienia fabryczne (tryb domyślny):
- Punkt bieli: 6512K
- Jasność bieli: 270,2 cd/m²
- Jasność czerni: 0,2118 cd/m²
- Kontrast rzeczywisty: 985,5:1
- Średni błąd Delta E: 1,89
Dalszych pomiarów dokonaliśmy na domyślnych ustawieniach, czyli trybie Standard w SDR, przy suwakach jasności ustawionych na 50% i kontrastu na 75% z gammą 2.2. Trzeba przyznać, że wyniki były bardzo obiecujące, ponieważ temperatura barwowa wynosząca 6512K jest praktycznie idealna (6500K), a jasność na poziomie ok. 250 nitów przy 50% poziomie zwiastowała dobre rezultaty maksymalne. Kontrast był nieco niższy od deklarowanych 1000:1, bo wyniósł 985,5:1, ale oczywiście panele IPS wyraźnie odstają w tym aspekcie od VA, nie wspominając o OLED-ach. Średni błąd Delta E to jednak tylko 1,89, co jest bardzo dobrym rezultatem jak na monitor do grania, choć maksymalny błąd Delta E to 5,56 i odnotowaliśmy go w ramach czystej czerwieni. Godny pochwały jest także przebieg gammy lokalnej, gdzie zaobserwować można jedynie niewielkie odchylenia w początkowej fazie. Trzeba przyznać, że Sony przyłożyło się do fabrycznej kalibracji Inzone M9.
W organoleptycznym odbiorze monitor również robi bardzo dobre wrażenie, a osoby preferujące wysokie nasycenie barw mają tu spore pole do popisu. Szkoda jednak, że monitor nie posiada wbudowanego trybu sRGB, co prowadzi do nadmiernej saturacji kolorów (Windows domyślnie korzysta z sRGB), z czym można poradzić sobie poprzez kalibrację lub oprogramowanie przycinające gamut do tego standardu, choć oczywiście wiele osób preferuje taki cukierkowy efekt. Warto odnotować, że nie mamy pewności, czy Sony sięgnęło po prawdziwie 10-bitowy panel, czy skorzystało z kombinacji 8-bit+FRC, ale w gruncie rzeczy dla graczy nie ma to większego znaczenia.
Kalibracja i profilowanie
- Preset: Gra1
- Jasność: 25
- Kontrast: 80
- RGB: 100, 91, 91
- Gamma: Gamma 2.2
Kalibracja i profilowanie monitora przebiegają szybko i bezproblemowo. Regulacja składowych RGB ma 100-punkowy zakres co znacznie ułatwia ich odpowiednie zbalansowanie, a 120 nitów udało się uzyskać przy poziomie jasności 25%. Efekt jest naprawdę zadowalający, gdyż udało się obniżyć średni błąd Delta E do poziomu 0,97, a przy okazji kontrast wzrósł do 1120:1. Gamma także uległa poprawie i uniknęliśmy nadmiernego bandingu kolorów. Poniżej możecie zobaczyć raport z kalibracji.
HDR
Trzeba przyznać, że wiele obiecywaliśmy sobie po Inzone M9 w kwestii HDR, szczególnie w porównaniu do większości gamingowych monitorów, które jedynie udają wsparcie dla szerokiego zakresu tonalnego. Nie da się ukryć, że propozycja Sony wypada w tym zakresie znacznie lepiej niż modele oferujące jedynie krawędziowe podświetlenie, ponieważ M9 otrzymał technikę FALD. Co prawda z zaledwie 96 niezależnymi strefami, kiedy najlepsze monitory na rynku posiadają ich przeszło tysiąc, ale i tak przekłada się to na znacznie lepszy efekt, szczególnie że szczytowa jasność HDR wynosi przeszło 800 nitów, nie dziwi więc, że Inzone M9 otrzymał certyfikat DisplayHDR 600 od VESA.
W porównaniu do panelu z typowymi 8 strefami podświetlania na krawędziach, 96-strefowy FALD daje znacznie lepszą kontrolę nad przyciemnianiem. W rezultacie wskazane obszary są znacznie ciemniejsze, co oznacza znacznie lepszy kontrast wizualny. Przekłada się to też na lepszą kontrolę nad jaśniejszymi obszarami. Trzeba jednak mieć świadomość, że przy 96 strefach te nadal są całkiem spore, więc w przypadku bardzo małych jasnych elementów na ciemnym tle (np. rozgwieżdżone niebo) blooming i efekt halo są wyraźnie widoczne. Wciąż mówimy więc o relatywnie podstawowych wrażeniach z HDR (szczególnie w porównaniu do modeli z 512 strefami czy ponad tysiącem, nie wspominając o OLED-ach), co nie zmienia faktu, że wsparcie dla tej techniki nie jest tu udawane i realnie wpływa - pozytywnie rzecz jasna - na odbiór treści. Tym samym "dopłacanie" do HDR jest w sporym stopniu uzasadnione, czego nie można powiedzieć o typowych modelach z HDR400 i krawędziowym podświetleniem.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Sony Inzone M9 - test monitora z górnej półki. Sprosta oczekiwaniom?