Testowane procesory zapakowane są w niewielkich rozmiarów pudełka, utrzymane w typowej dla Intela kolorystyce, oscylującej wokół odcieni błękitu. Na każdym z nich znajdziemy podstawowe informacje na temat znajdującego się wewnątrz procesora, czyli taktowanie oraz ilość pamięci podręcznej, a także spis załączonych akcesoriów. Obok właściwego CPU, producent dostarcza standardowy zestaw dodatków każdego wydania BOX: system chłodzenia, instrukcję obsługi i naklejkę na obudowę.
Fabryczny zestaw chłodzący to najprostsza możliwa wersja intelowskiego coolera. Mamy więc niewielki, aluminiowy radiator, który nie posiada nawet miedzianej podstawy, oraz wentylator o średnicy łopatek wynoszącej 90 mm i maksymalnej prędkości obrotowej równej 3000 obr./min. Jak taki wynalazek sprawuje się w praktyce? Po prostu bez zarzutów - testowane CPU są na tyle chłodnymi jednostkami, że filigranowy radiator nie ma żadnych problemów z zapewnieniem im odpowiednich warunków pracy. Do użytkownika końcowego należy tylko takie dobranie krzywej obrotów, aby hałas nie był zbyt uciążliwy. Nawet przy minimalnych obrotach (~600 RPM) temperatury są dalekie od Tj. Max, wynoszącego 100 °C - limitu, po przekroczeniu którego zaczyna się throttling, a więc zbijanie częstotliwości zegarów taktujących rdzeni.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Test budżetowych procesorów Intel Celeron G4900 oraz Pentium Gold G5400