Nintendo Switch pracuje w oparciu o autorski system operacyjny, który według plotek może mieć nieco wspólnego z Android. I na ten moment, delikatnie mówiąc, jest to nie najlepsze oprogramowanie. Interfejs graficzny plusuje czytelnością, ale trudno zgubić się w OS-ie, który poza możliwością uruchomienia dedykowanych gier, własnościowym sklepikiem Nintendo i podstawowymi ustawieniami nie zapewnia niczego więcej. No dobrze, możemy jeszcze wykonać zrzut ekranu i przenieść go na kartę microSD. Sprzęt nie posiada klienta Netflix ani przeglądarki internetowej. Ba, na dzień debiutu nie przewidziano nawet prostego odtwarzacza plików multimedialnych. Pomimo wydawałoby się znanej platformy sprzętowej, konsola wręcz żenuje indolencją. Co prawda system działa bardzo responsywnie, ale cóż to za osiągnięcie wobec totalnego braku funkcjonalności. Jedynym dodatkiem, poza wspomnianymi już zrzutami ekranu, jest strumień aktualności z obozu Nintendo. Mówiąc wprost, wydano niegotowy system.
System operacyjny Nintendo Switch chodzi szybko i sprawnie, ale cóż to za osiągnięcie wobec kompletnego braku funkcjonalności.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Test konsoli Nintendo Switch – słaba stacjonarka, a może potężny handheld?