Podświetlenie w modelu ROG Strix XG35VQ oparte jest na diodach W-LED, o dość ciekawej charakterystyce pracy. Producent udostępnia bowiem dwa tryby. Pierwszy oparty jest na przetwornicy prądu stałego, przez co gwarantuje brak migotania, drugi zaś to strobing, czyli naprzemienne wygaszanie i zapalanie się diod, w celu poprawy ostrości ruchomego obrazu. Do ich porównania wrócimy przy okazji testów w grach. Na ten moment istotne jest tylko to, że podświetlenie, pracując w trybie Flicker-free, faktycznie nie męczy wzroku, co daje się potwierdzić zarówno poprzez nagranie kamerą, jak i metodę organoleptyczną. Co ciekawe, wedle specyfikacji, maksymalne natężenie luminancji powinno wynieść 300 cd/m2, tymczasem w praktyce osiąga blisko 360 cd/m2, przy czym dolny próg, równy niespełna 64 cd/m2, pozwala komfortowo korzystać z monitora nawet w zaciemnionych pomieszczeniach. Zakres regulacji jest zatem przykładnie szeroki. Nieco gorzej, niestety, przedstawia się sprawa jednorodności podświetlenia. Testowany egzemplarz nie ma co prawda skłonności do krawędziowych wycieków światła, ale za to drażni porozrzucanymi wzdłuż krawędzi chmurami (w rzeczywistości efekt ten jest bardziej widoczny niż na poniżej fotografii).
Pokaż / Dodaj komentarze do: Test monitora ASUS ROG Strix XG35VQ – Jaaakie to wieeelkie