Jak już zdążyłem zaznaczyć przy okazji opisu wyglądu zewnętrznego, menu ekranowe obsługiwane jest przy pomocy pięciu fizycznych przycisków - z czego jeden służy do błyskawicznego wyjścia. Kliknięcie dowolnego guzika powoduje wyświetlenie legendy, znacznie upraszczając nawigację. Strukturalnie, widzimy trzy zakładki szybkiego dostępu i jedną główną, zawierającą ustawienia ogólne. Pod skrótami ukryto odpowiednio: tryb Blur Reduction, gotowe presety nastaw obrazu i ciekawą funkcję Display Mode. Dzięki tej ostatniej użytkownik może "emulować" na ekranie XL2411 powierzchniowo mniejszy wyświetlacz, np. 17-calowca o proporcjach 4:3. Domyślam się, że tym sposobem producent chce sprzętowo zapewnić pełną kompatybilność z tytułami sprzed ery ekranów panoramicznych. Bardzo pomysłowe. Co ciekawe, monitor ponownie imponuje ergonomią. Tym razem na piedestale stoją możliwości personalizacji. Każdy z fabrycznie przypisanych skrótów można podmienić na dowolną opcję umieszczoną w OSD, a następnie wszystkie ustawienia, włącznie z tymi dotyczącymi obrazu, zapisać w obrębie jednego z trzech profili - by w dowolnym momencie skorzystać z wybranego zestawu.
Menu ekranowe w monitorze BenQ ZOWIE XL2411 jest przepełnione funkcjami, wygodne w obsłudze i nadzwyczaj praktyczne. Szczególnie przydatne okazują się sloty na spersonalizowane profile.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Test monitora BenQ ZOWIE XL2411 144 Hz