Producent opisuje testowany sprzęt jako Flicker-free, gwarantując równolegle brak PWM - również w trybie Blur Reduction. Wskutek tego panel nie powinien męczyć wzroku migotaniem w całym zakresie jasności. I tak właśnie jest. Co istotne, brak modulacji szerokości impulsu w sterowaniu nie odbija się negatywnie na zakresie regulacji. Natężenie luminancji można bowiem zrzucić do niespełna 65 cd/m2, a to powinno zadowolić dosłownie każdego i w każdych warunkach. Tradycyjnie garść uwag kieruję w stronę czerni. Wprawdzie po kalibracji jej jasność w centralnym punkcie prezentuje się co najmniej dobrze, lepiej niż na większości IPS-ów, jednak bleeding wzdłuż krawędzi dolnej oraz lewej, połączony z ogólnym chmurzeniem psuje końcowy efekt.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Test monitora BenQ ZOWIE XL2411 144 Hz