Philips 276E7QDSW to monitor, który bez cienia wątpliwości zaliczyć można do grona konstrukcji udanych. Sprzęt powinien przypaść do gustu wszystkim, którzy z myślą o użytku domowym, poszukują 27-calowca o rozdzielczości natywnej Full HD, bo nie widzi im się dopłacać do standardu 2560x1440 pikseli, ryzykując przy tym spadek wydajności w grach i konieczność skalowania materiałów video. Największym atutem produktu holenderskiej firmy jest wyświetlany obraz, który już na ustawieniach fabrycznych okazuje się względnie naturalny, a co za tym idzie całkowicie wystarczający na potrzeby zastosowań rozrywkowo-biurowych, również gier, gdzie na wokandę trafiają jeszcze pomijalny input lag i szybka matryca. Nie mniej ważne jest niemęczące wzroku podświetlenie zasilane przetwornicą prądu stałego (DC). Kolejną wartą wypunktowania zaletą są kąty widzenia. Wyświetlacz Philipsa nie jest w tym aspekcie liderem, ale zapewnia wystarczającą wygodę głównemu użytkownikowi, co nie zdarza się panelom Twisted Nematic (TN). Wreszcie warto nadmienić o przemyślanej nawigacji po menu ekranowym i nowoczesnej, wręcz designerskiej stylistyce, dzięki której monitor imponuje wąskim obramowaniem, a także wpasowującą się w ogólny zamysł podstawą.
Największym atutem produktu holenderskiej firmy jest wyświetlany obraz, który już na ustawieniach fabrycznych okazuje się względnie naturalny, a co za tym idzie całkowicie wystarczający na potrzeby zastosowań rozrywkowo-biurowych, również gier...
Niestety z praktycznością tejże podstawy jest gorzej, bo zarówno możliwości regulacji, jak i stabilność mogą być tematem do debaty. Z ergonomią w ogóle nie jest najlepiej, gdyż do listy wad należy dopisać także sposób wyprowadzenia złącz I/O i zewnętrzny zasilacz. W podobnym tonie trzeba się wypowiedzieć o jednorodności czerni, tym razem pamiętając jednak o okolicznościach łagodzących, czyli specyfice technologii białych diod (W-LED) i półce cenowej, jaką reprezentuje model 276E7QDSW. Trudno tutaj wymagać zaawansowanej elektroniki korekcyjnej czy selekcji matryc. Ponadto niektórym dokuczać może brak złącza DisplayPort. Tak więc opisywanej konstrukcji daleko do miana idealnej, jednak kiedy z chłodną głową spojrzymy na listę zalet i wad, okazuje się, że stosunek jakości do ceny jest bardzo dobry, a lepszego 27-calowca możemy za te pieniądze nie znaleźć. Zaprezentowany w ubiegłym miesiącu AOC i2769Vm jest co najmniej o klasę gorszy, wyświetla mniej kolorów i dokucza PWM-em, a otrzymał ode mnie czwórkę i wyróżnienie za opłacalność. Wobec tego Philipsowi 276E7QDSW należy się pełna piątka z rekomendacją. Szczerze polecam.
Bardzo atrakcyjny, stosunkowo naturalny obraz
Niemalże pełne pokrycie przestrzeni sRGB
Niemęczące wzroku podświetlenie
Wystarczająco szerokie kąty widzenia
Pomijalne opóźnienie (input lag)
Wbudowane złącze HDMI z MHL
Menu ekranowe sterowane dźojstikiem
Nowoczesna, estetyczna stylistyka
Stosunek możliwości do ceny
Przebarwienia czerni typowe dla W-LED
Momentami nienajlepsza ergonomia
Brak DisplayPortu
Sprzęt do testów dostarczył:
Pokaż / Dodaj komentarze do: Test monitora Philips 276E7QDSW. Najlepszy 27-calowiec za około 950 złotych?