Test Ninjutso Sora 4K Wireless. Mysz tak lekka, że praktycznie nie czuć jej w dłoni

Test Ninjutso Sora 4K Wireless. Mysz tak lekka, że praktycznie nie czuć jej w dłoni

Ninjutso Sora 4K - Opakowanie i zawartość

Mysz trafia do nas zapakowana w małe, eleganckie, niebieskie pudełko okraszone białymi wstawkami. Poducent postawił tu na minimalizm i to mi się podoba. Dobry produkt obroni się sam bez potrzeby sięgania po krzykliwe slogany, grafiki czy odważne stwierdzenia, które niekoniecznie mają pokrycie z rzeczywistością, tak jak to robią inni producenci. Zatem nie oczekujcie niczego więcej poza nazwą modelu i logo/logotypem marki.

Tymczasem wnętrze jest zupełną odwrotnością tego, co widzimy na wierzchniej stronie opakowania. Znajdziemy tu nie tylko Ninjutso Sora 4K, ale również świetnej jakości przewód zasilający ze wtykiem z USB-A na USB-C w elastycznym, materiałowym oplocie typu paracord oraz zapasowy komplet ślizgaczy. To jednak nie wszystko, najważniejszym elementem jest tutaj transmiter radiowy wielkości masywnego pendrive, który wspiera częstotliwość próbkowania na poziomie 4000 Hz.

Co w tym nadzwyczajnego? A no fakt, że nie musimy do niego dopłacać. Niestety sporo producentów, nawet tych niszowych zrobiło się trochę zbyt pazernych i wyczuło interes w wypuszczaniu czegoś w rodzaju DLC do myszek, a tym DLC jest właśnie lepszy niż dostarczany w pudełku odbiornik. Przykładowo do takiego zabiegu posunął się, chociażby Razer w myszce Deathadder V3 Pro, która co prawda wspiera próbkowanie do 8000 Hz, ale tylko jeśli dokupicie sprzedawany oddzielnie transmiter za 150 złotych, gdzie kupno samej myszki jest już sporym wydatkiem rzędu 580 złotych. No, ale bez niego o 8000 Hz możecie sobie pomarzyć. Natomiast Ninjutso Sora 4K oferuje pełnię swoich możliwości za 620 złotych.

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Test Ninjutso Sora 4K Wireless. Mysz tak lekka, że praktycznie nie czuć jej w dłoni

 0