Oprogramowanie antywirusowe może i jest kwestią dyskusyjną, tyle tylko, że nazwanie pakietu Bitdefender Total Security 2017 antywirusem byłoby wysoce niewłaściwe. Oczywiście pełna wykrywalność w teście EICAR mówi sama za siebie, ale przyznam szczerze - to samo potrafią darmowe 360 Total Security czy Avast Free Antivirus. Asem atutowym testowanego oprogramowania jest wielozadaniowość, której w zwartej formie nie zapewniają ani rozwiązania darmowe, ani tym bardziej wbudowane narzędzia systemu Windows. Zacznijmy od podstaw. Programistom Bitdefender udało się stworzyć spójny ekosystem, pozwalający nadzorować wszystkie połączone urządzenia z poziomu tylko jednego, bardzo przejrzystego panelu. Dzięki temu uzyskano jeden z lepszych modułów do kontroli rodzicielskiej, jakie dane mi było widzieć - bo jest to moduł cechujący się możliwością wprowadzania zmian w czasie rzeczywistym, kompatybilny zarówno z komputerami PC, jak i smartfonami opartymi o Android. Sam defender niezależnie od platformy zaskakuje lekkością. Interfejs działa płynnie, zapewniając błyskawiczny dostęp do wszystkich funkcji. Total Security 2017 okazał się pracować przyzwoicie nawet na kilkuletnim notebooku z procesorem Intel Core i5-2400M, którego nie zdołał spowolnić w widoczny sposób, a jego mobilny satelita bez trudu poradził sobie na słabiutkim de facto Samsungu Galaxy J3 wyposażonym w chip Spreadtrum SC9830A.
Bitdefender Total Security 2017 jest wolny od istotnych wad, co czyni go narzędziem technicznie udanym. Zakup warunkują więc tylko osobiste potrzeby.
Przechodząc do analizy poszczególnych funkcji ciężko znaleźć istotne wpadki (te mniej istotne opisałem powyżej). Moduł antykradzieżowy zlokalizował mój laptop z chirurgiczną wręcz precyzją, podając prawidłowy adres wraz z numerem ulicy. Idąc dalej, algorytmy optymalizujące również nie zawiodły, nie usuwając przez okres trwania testów ani jednego przydatnego pliku. Zastrzeżeń nie mam ponadto do pracy filtra antyspamowego, wtyczki w przeglądarce i szyfrowania folderów. Pewne zastrzeżenia można mieć jednak do ochrony płatności internetowych - swoje uwagi opisałem powyżej. Z szybkimi płatnościami internetowymi zgrzyty mają jednak także konkurencyjne pakiety. Ogólnie uważam jednak Bitdefender Total Security 2017 Multi device za produkt technicznie udany, choć szkoda że ochrona urządzeń mobilnych ogranicza się jedynie do platformy Androidowej. Strzelam, że przeportowanie apki na iOS i/lub Windows Mobile nie pochłonęłoby wielu zasobów, a na pewno zwiększyłoby grupę potencjalnych odbiorców. Może to być jednak związane po prostu z tym, że iOS oraz Windows Mobile to systemy zamknięte, i wersja dla nich była by zbyt ograniczona funkcjonalnie w stosunku do wersji Androidowej.
Komu mogę polecić Bitdefender Total Security Multi-Device 2017? Przede wszystkim zatroskanym rodzicom, których martwi aktywność dziecka w Internecie. Ponadto, zakup powinni moim zdaniem rozważyć początkujący użytkownicy komputera, którzy chcieliby zachować pełną kontrolę nad swoim systemem, nie tonąc przy tym w gąszczu różnorakich narzędzi. Całej reszcie pozostaje chłodna kalkulacja. Niecałe 250 zł za roczną licencję na pięć stanowisk nie jest bynajmniej kwotą zaporową, choć ostateczną opłacalność warunkują potrzeby.
Bitdefender Total Security Multi-Device 2017
Pełna wykrywalność podczas testów, rewelacyjny system kontroli rodzicielskiej, moduł antykradzieżowy, efektywny filtr poczty elektronicznej, możliwość szyfrowania plików, bezpieczna przeglądarka do płatności internetowych, funkcja ochrony sieci domowej, spójny ekosystem, lekki i szybki interfejs, prawidłowe tłumaczenie, umiarkowane zużycie zasobów
Brak wsparcia dla iOS oraz Windows Mobile, ograniczona funkcjonalnie kompilacja dla MAC, niewielkie zgrzyty w module zabezpieczającym płatności przez internet
Cena (na dzień 24.02.2017): 244,77 zł / 5 stanowisk
Pokaż / Dodaj komentarze do: Test pakietu Bitdefender Total Security Multi-Device 2017