ASRock Z270 Killer SLI to bez wątpienia płyta solidna, aczkolwiek skierowana do dość wąskiego grona odbiorców. Być może na pierwszy rzut stwierdzenie to wydawać się będzie co najmniej dziwne, ale w dalszej części podsumowania wszystko się wyjaśni. Zacznijmy od wyposażenia - komplet dodatków znajdujący się w pudełku sprawia wrażenie mocno standardowego, może nieco ubogiego w kable SATA, ale znajduje się tam jedna bardzo istotna rzecz. Chodzi oczywiście o mostek SLI o wysokiej przepustowości, który to mostek w sklepach kosztuje bagatela 150 złotych i ten fakt będzie miał kluczowe znaczenie w ocenie opłacalności opisywanego produktu. Sama specyfikacja jest w zasadzie sztampowa i wyróżnia się wyłącznie obecnością dwóch slotów M.2. Cała reszta nie zaskakuje niczym szczególnym, wszak na laminacie nie znajdziemy żadnych dodatkowych kontrolerów, ani zintegrowanego audio wyższej klasy. Tutaj jednak muszę ponowić temat zaledwie jednej kości BIOS-u, w dodatku lutowanej - zdecydowanie przydałyby się dwie sztuki lub chociaż pojedyncza w sockecie. Kolejnym elementem układanki są wyniki testów, gdzie Z270 Killer SLI radził sobie z różnym szczęściem. Bez kompleksów przebrnął przez pomiary wydajności podsystemu dyskowego, wyśmienicie sprawował się w próbie przetaktowania RAM oraz zużycia energii, a także szybko przechodził do ładowania systemu operacyjnego. Nieco gorzej wypadło natomiast OC procesora, zaś w testach rzeczywistych zaprezentował się podobnie jak Fatal1ty B150 Gaming K4, czyli wciąż solidnie, ale delikatnie słabiej od najlepszych.
ASRock Z270 Killer SLI to płyta skierowana do użytkowników planujących budowanie konfiguracji Multi-GPU i to właśnie ta grupa powinna zainteresować się testowanym produktem.
Jak to jest więc z tą opłacalnością? Sprawa jest, delikatnie mówiąc, dość skomplikowana. ASRock Z270 Killer SLI w momencie pisania tekstu kosztował w sklepach około 680 złotych, co może się wydawać kwotą wygórowaną. Do akcji wkracza jednak wspomniany wcześniej mostek SLI HB, po uwzględnieniu którego efektywna cena spada do wartości 530 zł, a to już brzmi zdecydowanie rozsądniej. Co prawda wśród płyt na chipsecie Z170 znajdziemy w podobnej półce modele nieco lepiej wyposażone, chociażby w audio Realtek ALC1150 ze wzmacniaczem słuchawkowym zamiast ALC892, czy też dodatkowy kontroler USB 3.1, ale po porównaniu do innych konstrukcji na Z270 już tak źle nie jest. Co jak co, ale przeglądając w ostatnich dniach oferty sklepów w poszukiwaniu modeli na chipsetach serii 200, można złapać się za głowę. Ciężko powiedzieć, czy jest to tylko przejściowy "podatek od nowości", czy też mamy powtórkę z premiery procesorów Skylake, gdzie przeżyliśmy podobny szok cenowy na tle płyt pod platformę LGA 1150. Tak czy inaczej, na chwilę obecną - delikatnie mówiąc - tanio po prostu nie jest. Wracając do dzisiejszego bohatera, myślę, że rozsądnie będzie powiedzieć, że największy pożytek z Z270 Killer SLI będą miały osoby planujące budowanie konfiguracji Multi-GPU (pomijam tutaj potencjalny spadek wydajności względem pełnego x16/x16) i/lub wykorzystanie dwóch złącz M.2. Oczywiście ze zdecydowanym naciskiem na to pierwsze. Jeśli natomiast chodzi o ocenę końcową, to przyznaję solidne cztery gwiazdki, na które bez wątpienia zasłużyła.
ASRock Z270 Killer SLI
Świetne możliwości podkręcania RAM, rewelacyjnie niskie zużycie energii, przyzwoity czas bootowania, dwa złącza M.2, podświetlenie LED z pełnym RGB, mostek SLI HB w komplecie, atrakcyjna cena
Pojedyncza kość BIOS-u, brak wyświetlacza kodów POST, OC procesora mogłoby być lepsze
Cena (na dzień 07.01.2017) : około 680-700 zł
Gwarancja: 36 miesięcy
Sprzęt do testów dostarczył:
Pokaż / Dodaj komentarze do: Test płyty głównej ASRock Z270 Killer SLI