Test płyty głównej MSI X299 SLI PLUS

Test płyty głównej MSI X299 SLI PLUS

Opisywana konstrukcja wykorzystuje laminat o rozmiarach zgodnych ze standardem ATX, tak więc nie musicie obawiać się utrudnień związanych z niewystarczającymi rozmiarami posiadanej obudowy, na jakie mogą natrafić nabywcy płyt E-ATX. Kolorystyka jest tutaj mocno stonowana, wszechobecna czerń z niewielkimi domieszkami koloru srebrnego niewątpliwie może się podobać. Radiatory są dość skromnych rozmiarów, ale bez trudu wywiązują się ze swojego zadania. Producent zdecydował się na podświetlenie radiatorów sekcji zasilania oraz mostka południowego. Mamy pełne RGB, a zachowaniem diod można sterować za pomocą aplikacji Mystic Light.

Do dyspozycji użytkownika oddano sześć, nienagannie rozmieszczonych, 4-pinowych złącz wentylatorów. Żadne z nich nie znalazło się w bezpośrednim sąsiedztwie podstawki procesora oraz pierwszego slotu PCI-Express, gdzie dostęp byłby utrudniony po złożeniu całości. Wszystkie gniazda mogą pracować w trybie napięciowym (nie ma problemów z pracą półpasywną) lub PWM. Widać, że przyłożono się tutaj nawet do mniej istotnych rzeczy, co oczywiście zasługuje na pochwałę.

Montaż radiatorów został przeprowadzony wyłącznie z użyciem śrubek, co w tej półce cenowej jest czymś, czego możemy oczekiwać od producenta i wręcz nieporozumieniem byłoby wykorzystanie kołków. Śrubki to po prostu wygoda, szybkość demontażu oraz zwiększona wytrzymałość mocowania. Jeśli zechcecie zdjąć radiatory, to wystarczy wyjąć z szuflady śrubokręt, podczas gdy pozbycie się kołków to niejednokrotnie proces dość czasochłonny, a przy tym frustrujący.

Wykorzystana podstawka pochodzi z zakładów produkcyjnych firmy LOTES, z kolei sekcja zasilania składa się z dziewięciu faz. Zastosowane zostały tutaj komponenty wchodzące w skład technologii o nazwie Military Class VI, która obejmuje cewki Titanium Choke II, a także kondensatory Dark CAP. W teorii ma to zapewnić wyższą sprawność, niższe temperatury oraz wydłużoną żywotność elektroniki. To oczywiście tylko marketingowe zapewnienia, tak więc sekcja zostanie poddana wnikliwej analizie oraz wymagającym testom rzeczywistym.

Kości pamięci DDR4 montujemy w ośmiu bankach (w przypadku procesorów Kaby Lake-X dostępne będą cztery sztuki), wspierających moduły o maksymalnym taktowaniu dochodzącym do 4500 MHz oraz pojemności sięgającej 16 GB (na slot). W tej części płyty odnajdziecie również 24-pinowe gniazdo ATX, 8-pinowe EPS, a także dwa złącza USB (po sztuce 3.0 oraz 3.1), które przydają się oczywiście wtedy, gdy zechcecie wyprowadzić porty na przedni panel obudowy. Istotnym elementem są również diagnostyczne diody LED (CPU, DRAM, VGA, BOOT) oraz bardzo przydatny wyświetlacz kodów POST, którego często brakuje nawet w zdecydowanie droższych płytach. Poza tym mamy też cały szereg innych diod, sygnalizujących obsadzenie slotów RAM, rodzaj włożonego procesora (Kaby Lake-X lub Skylake-X) czy tryb kontroli regulacji obrotów wentylatora CPU (napięciowa lub PWM).

Wśród złączy kart rozszerzeń mogę wyróżnić cztery sloty PCI-Express x16 (elektrycznie x16/x4/x16/x8) oraz dwa PCI-Express x1. Dostępne konfiguracje zależą od zastosowanego procesora, wszak na LGA 2066 mamy modele posiadające 16, 28 i 44 linie. Zainteresowanych odsyłam do stosownych tabelek. Warto tutaj podkreślić fakt, że w przypadku Kaby Lake-X (16 linii) płyta nawet przy pojedynczej karcie ogranicza tryb do x8, za co należy się minus. Sprzęt jest rzecz jasna całkowicie zgodny ze standardem PCI-Express 3.0, co zapewnia dodatkowy zapas przepustowości dla konfiguracji Multi-GPU, które mają swoje grono zwolenników wśród bezkompromisowych graczy. W tej okolicy znajdują się także dwa złącza M.2, z których wykorzystaniem wiążą się pewne obostrzenia. I tak obsadzenie pierwszego od góry (M2_1) dyskiem SATA skutkować będzie niedostępnością portu SATA o numerze 1, zaś w przypadku drugiego slotu (M2_2) analogiczna sytuacja spowoduje wyłączenie gniazda SATA 5, a nośnik pracujący w trybie PCI-Express zablokuje SATA od 5 do 8.

Na dolnej krawędzi płyty znajdziecie złącze HD Audio oraz dwa gniazda USB w wersji 2.0. Po prawej stronie umieszczono osiem portów SATA oraz pojedynczy U.2 (dzieli on pasmo ze slotem PCI_E3), a także drugi header USB 3.0. Sześć z ośmiu SATA zamontowane jest kątowo, co sprzyja utrzymaniu porządku w obudowie i ułatwia montaż długich kart graficznych. Przydatne mogą być także przyciski Power i Reset (ponownie rzecz niespotykana w tej półce cenowej), z kolei w przypadku chęci skorzystanie z VROC konieczne będzie obsadzenie złącza (VRAID1) kartą z odpowiednim kluczem. Rzecz jasna normalny RAID pozostaje bez zmian. Kości BIOS-u są dwie, co eliminuje ryzyko związane z nieudaną aktualizacją do nowszej wersji. Wybór jednej z nich następuje z użyciem stosownego przełącznika, więc nie ma tu żadnych niepożądanych automatycznych mechanizmów. Dla modderów istotne będzie złącze JLED1, gdzie można podłączyć pasek diod LED.

Zintegrowany układ dźwiękowy jest typowy w tej półce cenowej. Mamy do czynienia z kodekiem Realtek ALC1220 pod plastikową osłoną, a poza tym na laminacie znalazł się wzmacniacz słuchawkowy TI OPA1652. Jeśli chodzi o jakość dźwięku, to wyniki testu RMAA chyba nie pozostawiają złudzeń. Płyta wypada naprawdę świetnie, to najlepsze rezultaty spośród dotychczas testowanych płyt LGA 2066 - ex aequo z ASUS PRIME X299-DELUXE.

Tylny panel chroniony jest przez plastikową osłonę. Poza przyciskami do resetowania ustawień UEFI oraz BIOS FLASHBACK+ (wgrywanie firmware z pamięci USB, nawet bez zamontowanego procesora), umieszczono tam następujące porty:

  • jeden PS/2 dla klawiatury i myszy,
  • cztery USB 2.0, cztery USB 3.0 (w tym trzy obsługiwane przez hub ASMedia ASM1074 - dodatkowo zaznaczone na zdjęciu) oraz dwa USB 3.1 (w tym jedno Type-C), kontrolowane przez układ ASMedia ASM3142,
  • dwa RJ-45, obsługiwane przez zintegrowane karty sieciowe Intel I211-AT oraz I219-V,
  • wejścia i wyjścia zintegrowanej karty dźwiękowej wraz z cyfrowym S/PDIF.
Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Test płyty głównej MSI X299 SLI PLUS

 0