Mogłoby się wydawać, że dwóch producentów i raptem około tuzina modeli dostępnych na rynku nikogo wpędzić w zakłopotanie nie może, ale wbrew pozorom wybór optymalnej karty graficznej bywa kwestią problematyczną, szczególnie dla mniej doświadczonych użytkowników. Testy nie są do końca wymowne, wszak przeprowadza się je w często nierzeczywistym środowisku, umożliwiającym budowę dobrej bazy porównawczej, lecz nieukazującym faktycznego potencjału niektórych konstrukcji. Niech za przykład posłuży rzucanie budżetowych układów na głębokie wody maksymalnych detali. Owszem uzyskujemy wtedy możliwość odniesienia rezultatów do wydajniejszych modeli, jednakowoż budując zarazem błędne przekonanie o niemożliwości płynnego grania z wykorzystaniem słabszych układów. Dodatkowo, często problemem okazuje się być sama platforma. No bo kto kupuje akcelerator klasy, dajmy na to, Nvidia GeForce GTX 1050 i łączy go z wysokowydajnym procesorem AMD Ryzen 7 1700X czy Intel Core i7-7700K? A z takich modeli korzystają przecież testerzy. Niniejszy tekst tylko częściowo opierać się będzie na faktycznych pomiarach. Reszta to moje subiektywne wnioski, oparte o znajomość rynku i doświadczenie. Pytanie brzmi: jaką kartę graficzną kupić w I połowie 2017 roku?
Obiegowa opinia głosi, że komputer dla gracza winien zostać wyposażony w możliwie najwydajniejszą kartę graficzną, co można rozumieć jako "kupuj model oznaczony jak najwyższymi cyferkami". Nie zgadzam się z tym. Komputer, będąc układem wzajemnie zależnych podzespołów, ma wydajność warunkowaną najsłabszym ogniwem. Istnieje oczywiście pewne pole manewru, dopuszczające załamywanie balansu konfiguracji w zależności od potrzeb, ale kategorycznie nie należy popadać w skrajności. Dla przykładu - czterordzeniowy Intel Core i5-7600K po podkręceniu powinien stosunkowo efektywnie obsłużyć każdą współczesną kartę graficzną, ale już w przypadku jego zablokowanych odpowiedników celowałbym najwyżej w pułap Nvidia GeForce GTX 1070, a jeszcze słabszych procesorów nie parowałbym z niczym ponad AMD Radeon RX 580 / Nvidia GeForce GTX 1060. Dlaczego, zapytacie? To proste. Jako, iż karta graficzna generuje obraz na podstawie danych binarnych dostarczonych przez procesor, wydajny akcelerator sparowany z nieadekwatnym procesorem nie jest w stanie rozwinąć skrzydeł. Kiedyś z czystej ciekawości sprawdziłem zachowanie duetu Intel Pentium G3220 oraz Nvidia GeForce GTX 980 Ti. Efekt to średnia wydajność na poziomie Nvidia GeForce GTX 970 w tej samej konfiguracji, pomijając już niemożliwość uruchomienia gier z blokadą procesorów dwurdzeniowych.
Nie należy przy tym zapominać, że zależność od procesora w przypadku kart marki AMD jest nieco większa, co wynika ze zjawiska tzw. narzutu sterownika na procesor. Sterownik odpowiada za tłumaczenie poleceń API, np. DX 11, na kod maszynowy zrozumiały przez kartę graficzną. Oprogramowanie od Czerwonych wymaga do tego więcej mocy obliczeniowej procesora niż rozwiązanie konkurencji. Zjawisko to doskonale widać w ubiegłorocznym teście porównawczym AMD Radeon RX 470 i Nvidia GeForce GTX 1050 Ti, przeprowadzonym z wykorzystaniem dwóch procesorów. Niezbyt mocne akceleratory i, wydawałoby się, relatywnie wydajne jednostki klasy konsumenckiej, a mimo to dało się wskazać różnicę w relacji. Jaki z tego wniosek? Karty Nvidii relatywnie lepiej radzą sobie na słabszych platformach. Jeżeli według redakcyjnej procedury testowej jakiś Radeon przewyższa rywala do kilku procent, to korzystając ze słabszego procesora niemal na pewno zatrzemy tą przewagę. Ale dość już tego przedłużania. Rzućmy zatem okiem, zgodnie ze wcześniejszymi słowami, na najciekawsze modele kart graficznych w I połowie 2017 roku. Z przyczyn oczywistych pozwoliłem sobie podzielić całość na kategorie cenowe.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Jaką kartę graficzną kupić w I połowie 2017 roku? Przegląd modeli