Recenzja Battlefield V – podsumowanie
Silne fundamenty serii Battlefield utrzymały BFV na powierzchni. Gra wygląda bardziej jak pakiet startowy niż pełnoprawna część serii, a mimo to, gdy już damy jej szansę, oferuje długie starcia i wiele momentów „wow”. Sporo elementów nie zostało jednak odpowiednio dopieszczonych. Pierwsze martwe ciało, jakie zobaczyłem w kampanii, było powykręcane, jakby wypadło z pralki, a inne przykleiło się do mnie podczas czołgania. Gdy obserwowałem z daleka animacje leczenia, wyglądały jakby pochodziły z innej gry – takich drobnostek można uzbierać bardzo dużo. Tryby gry są za to mięsiste, ale różnią się od siebie tylko szczegółami. Mapy robią wrażenie wielkich, choć oferują w sumie podobne wrażenia i raczej nie dołączą do rankingu najlepszych miejscówek z serii. A mimo to z przyjemnością wraca się do tej posklejanej z klisz gier wojennych produkcji, bo wciąż ma w sobie ten „battlefieldowy” czar.
Silne fundamenty serii Battlefield utrzymały BFV na powierzchni. Gra wygląda bardziej jak pakiet startowy niż pełnoprawna część serii, a mimo to, gdy już damy jej szansę, oferuje długie starcia i wiele momentów „wow”.
Udany powrót do korzeni?
Życzyłbym sobie jednak, by ten wspomniany czar był pielęgnowany i rozwijany, a nie rzucany wilkom na pożarcie, bo kolejnej takiej próby seria może już nie znieść. Następny Battlefield nie może być tylko „skórką” dla Battlefielda V. Tym bardziej, że po zaliczeniu obu wojen światowych, czekać nas będzie podróż do Wietnamu albo ponownie współczesny konflikt. Zostawmy jednak te dywagacje, ciesząc się tym, że pojawiła się nowa duża gra studia, które miało okropne problemy wizerunkowe przez premiery Star Wars Battlefront I i II. Dlatego też nie uświadczymy tutaj lootboksów, a wszystkie kolejne mapy i tryby będą dostępne na zasadach darmowych aktualizacji. DICE ma przed sobą długą drogę do tego, by wypchać ten tytuł zawartością, zamieszać formułą serii przy Battle Royale i naprawić wybijające z rytmu błędy w detekcji kolizji i animacjach – na szczęście strzela się dobrze, jak zawsze zresztą. Tylko skoro tak, to czy warto teraz sięgać po ten tytuł i dopiero z czasem zobaczyć, jak staje się produktem skończonym i dopracowanym? Najwięksi fani serii i klimatów wojennych raczej nie zadają sobie takiego pytania, ale dla całej reszty barki Battlefielda V mogą okazać się zbyt wątłe, by gra mogła ich utrzymać przy sobie. Warto jednak dać mu szansę, bo te długie, zacięte mecze na serwerach cały czas pobudzają naszego wewnętrznego ducha walki, a takiej zalety nie ma zbyt wiele nowych tytułów.
Battlefield V
Oprawa dźwiękowa, satysfakcjonujące strzelanie, mapy zbudowane pod starcia w grupach, dodatkowa zawartość do gry będzie w formie darmowych aktualizacji, tryb dla jednego gracza
Zbyt małe zmiany względem BF1, tryby bardzo podobne do siebie, mało map, duży rozdźwięk między „poważną” kampanią singleplayer i „zabawową” warstwą multiplayer, gra nie daje wrażenia skończonego produktu
Cena (na dzień 19.11.2018): PC – ok. 199 PLN, PS4 i XOne – ok. 239 PLN.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Battlefield V – Recenzja gry i test wydajności kart graficznych