Infinix HOT 11S NFC - możliwości fotograficzne
Na wyspie aparatów Infinix HOT 11S NFC jest całkiem tłoczno, co sugerować mogłoby wiele różnych obiektywów, tymczasem smartfon oferuje w gruncie rzeczy tylko 50 MP aparat główny (f/1.6) z PDAF, wspomagany przez obiektyw AI oraz 2 MP sensor głębi - do kompletu mamy też 8 MP kamerkę przednią (f/2.0) z podwójną lampą LED. I choć część osób z pewnością będzie nieco narzekać, że zamiast sensora głębi można było dać jednostkę ultraszerokokątną, bo bokeh można wygenerować oprogramowaniem, ale osobiście wychodzę z założenie, że w tej półce cenowej nie da się zmieścić 3 dobrych obiektywów, więc zamiast tego wolę jeden przyzwoity.
Mniej obiektywów, to i łatwiejsza do ogarnięcia apka aparatu, a przynajmniej w teorii, bo w praktyce mamy do czynienia z nowym producentem i nowym interfejsem, więc przyzwyczajenie się do wszystkiego wymaga nieco czasu. Na wierzchu mamy do dyspozycji 6 trybów fotografowania, a pozostałe rozwijają się z małej strzałki nad przyciskiem migawki - ich układ możemy dowolnie zmieniać, wybierając spośród Film, Krótki film, AI CAM, Pionowo, Uroda, Panorama, Zwolnione tempo, Tryb Supernocny, Zdjęcie AR, Dokumenty i Tryb Poklatkowy. Jeśli zastanawiacie się, co kryje się za AI CAM (tu możemy przełączyć się też na rozdzielczość 50 MP) oraz Pionowo, to Infinix nazywa tak odpowiednio podstawowy tryb zdjęciowy oraz portret. Warto też dodać, że z aparatem zintegrowany jest Obiektyw Google, a w Ustawieniach znajdziemy trochę opcji pomocniczych, jak autofocus na oczy, poziomica, siatka, retusz portretu AI, opcja wykorzystania czytnika linii papilarnych jako przycisku migawki itp.
Efekty? Przyznam szczerze, że gdyby chodziło o droższy smartfon, to powiedziałabym, że akceptowalne, ale jak na tę półkę cenową jest naprawdę w porządku. Co prawda aparat bywa kapryśny, szczególnie jeśli chodzi o kąt padania światła, więc musimy się przygotować na to, że obok dobrych zdjęć - szczegółowych, ostrych, z przyjemnymi dla oka kolorami i niezłą rozpiętością tonalną, regularnie będziemy dostawać też takie wyprane z kolorów albo z widoczną ingerencją sztucznej inteligencji. Ta ostatnia to oczywiście nic złego, bo często potrafi dosłownie uratować zdjęcia, które już na podglądzie wyglądają kiepsko, ale nie chcemy przecież, by jej „poprawki” były oczywiste i dosłownie widoczne. Producent chwalił się też trybem supernocnym, a biorąc pod uwagę jasność obiektywu, rzeczywiście można było oczekiwać tu dobrych efektów. I faktycznie nie ma większych powodów do narzekania, bo jak na tę półkę cenową zdjęcia nocne są bardzo przyjemne, a obiektyw często radzi sobie nawet w trybie automatycznym.
Z przodu mamy zaś 8 MP kamerkę przednią z podwójną lampą LED, która jak łatwo się domyślić szału nie robi, ale przy dobrych warunkach coś tam na fotach widać. Selfie możemy wykonać w trzech trybach, a każdy ma swoje problemy: Uroda - tak wygładza, że można się nie poznać, Pionowo (czyli Portret) - lekkie wygładzenie, ale ewidentne problemy z separacją fotografowanego obiektu od tła oraz AI CAM - mocno widoczne przetwarzanie.
Jeżeli zaś chodzi o możliwości wideo, to musi nam wystarczyć maksymalnie 2K w 30 klatkach - próbka nagrania poniżej:
Pokaż / Dodaj komentarze do: Cześć, jestem Infinix! Czy HOT 11S NFC to faktycznie gorący debiut marki w Polsce?