Po zdjęciu radiatorów aspekt wizualny prezentowanej konstrukcji nie uległ znaczącej zmianie, co oczywiście wynika z dość jednolitej kolorystki MEG Z390 ACE. Zasadniczo można powiedzieć, że po prostu ulotniły się szarości radiatorów oraz osłony panelu I/O. Jako, że poszczególne komponenty są teraz możliwe do zidentyfikowania, czas przejść do ich analizy.
Sekcja zasilania bazuje na ośmiofazowym kontrolerze PWM IR35201, który pracuje w konfiguracji 6+1, odpowiednio dla rdzeni oraz zintegrowanego układu graficznego. Na każdą fazę przypada po sztuce MOSFET-ów NTMFS4C024N oraz NTMFS4C029N. Układy te mogą dostarczyć prąd o natężeniu dochodzącym do odpowiednio 21,7/174 A oraz 15/132 A (w trybie ciągłym/impulsowym przy 25 °C). Sterowniki MOSFET-ów to sześć sztuk IR3598 oraz niezidentyfikowany model o oznaczeniach "MK=5D". Wspomniane IR3598 pełnią jednocześnie funkcję podwajacza faz, tak więc efektywnie mamy do czynienia z konfiguracją 12+1.
Układ Z390 został umieszczony w bezpośrednim sąsiedztwie portów SATA, co jest standardową lokalizacją tego komponentu. Transfer ciepła odbywa się z wykorzystaniem pasty termoprzewodzącej, która - na szczęście - nie straszy swym wyglądem.
Chłodzeniem płyty zajmują się trzy aluminiowe radiatory. Dwa z nich, odbierające ciepło z MOSFET-ów sekcji zasilania, wykorzystują termopady, co jest typowym rozwiązaniem. Dodatkowo producent zdecydował się na ich połączenie za pomocą rurki heatpipe. W praktyce nie ma żadnych problemów z temperaturami pracy, system chłodzący w pełni wywiązuje się ze swojego zadania.
Pokaż / Dodaj komentarze do: MSI MEG Z390 ACE - test płyty głównej