Test monitora ASUS MX34VQ – zakrzywiony, wielki i funkcjonalny

Trzeba przyznać, że na pierwszy rzut oka odświeżanie równe 100 Hz może wydawać się dość dziwną wartością. Przez lata przyzwyczailiśmy się do 60 lub 72 Hz i ich wielokrotności. Stąd też bardziej naturalną wielkością mogłoby wydawać się chociażby 120 Hz. Sęk tkwi w tym, że przy rozdzielczości równej 3440 x 1440 pikseli złączu DisplayPort 1.2 zabrakłoby wówczas przepustowości. I dlatego ekrany ultrapanoramiczne, o ile mają podbite odświeżanie, celują właśnie w 100 Hz. Chyba, że producent zdecyduje się na niższą rozdzielczość, np. 2560 x 1080 pikseli. Wielokrotnie wspominałem, że wyższe odświeżanie przekłada się na większą ostrość obrazu w ruchu. W przypadku testowanego monitora sprawa nie jest tak oczywista. Matryce VA, delikatnie mówiąc, nie słyną z rewelacyjnej responsywności. ASUS MX34V rzeczywiście potrafi wyświetlić setkę obrazów w ciągu sekundy, ale są one okupione lekką nieostrością i artefaktem overshoot. Animacje są zdecydowanie "płynniejsze" niż na większości monitorów 60-hercowych, ale gamingowe TN-ki pozostają daleko na przedzie.

Jaki z tego wniosek, zapytacie? W grach ASUS MX34V bije na głowę typowe monitory multimedialne, ale nie jest to w jakimkolwiek stopniu sprzęt dla zawodowców. Tak czy inaczej, większość graczy powinna być kontent.

AMD FreeSync

Ponadto, urządzenie zostało wyposażone w skaler kompatybilny z Adaptive Sync, co oznacza możliwość obsługi funkcji AMD FreeSync - czyli synchronizację wyświetlanego obrazu z kartą grafiki. Dla przypomnienia, FreeSync pozwala na synchronizację cykli odświeżania panelu z kartą grafiki. W efekcie ten pierwszy odświeża się tylko wtedy, gdy akcelerator poda gotową ramkę. Efektem jest osiągnięcie płynności stabilnych 60 kl./s przy skaczącej animacji. Niestety tak jak w wielu tańszych monitorach, ASUS MX34V oferuje dynamiczną synchronizację dopiero od 48 kl./s. Producent zastosował niższej klasy skaler, poddając tym samym pod wątpliwość właściwą wartość funkcji FreeSync dla bohatera recenzji.