Test monitora Asus ROG PG248Q 180 Hz - Swift w mniejszym wydaniu

Test monitora Asus ROG PG248Q 180 Hz - Swift w mniejszym wydaniu

ROG PG248Q jest monitorem z cyklu „kochaj albo rzuć”, trudnym do jednoznacznej oceny, któremu bliżej do narzędzia pracy dla zawodowego gracza, niż produktu konsumenckiego. Zacznijmy od zalet. Asus przygotował świetną propozycję do osób wrażliwych na częstotliwość odświeżania, chcących możliwie zminimalizować wszelkie opóźnienia, a przy tym dorzucił dwie ogólnie pożądane funkcje: G-Sync oraz ULMB. Cała ta elektronika została sparowana z bardzo szybką, wolną od powidoków matrycą, cechującą się dodatkowo implementacją techniki Flicker-free. Wskutek tego możemy spędzać przed ROG-iem długie godziny, bez obaw o ból głowy czy nadmierne zmęczenie wzroku. Ostatecznie, na plus warto zaliczyć także podstawę, a precyzując – przewidziane możliwości regulacji. Ekran ROG-a PG248Q możemy ustawić we właściwie dowolnej pozycji, także obrócić o 90°. Temat wejść video intencjonalnie pomijam, bo te są ściśle związane z modułem G-Sync.

PG248Q posiada rekordowo wysoką częstotliwość odświeżania i... wiele problemów typowych dla gamingowych TN-ek.

Przechodząc do wad, na jaw wychodzą słabości matrycy TN, tutaj połączone ze słabą fabryczną kalibracją. Objętość gamutu jest nie najgorsza, ale fatalna charakterystyka gammy buduje efekt niekontrastowej, prześwietlonej sceny. Bez ingerencji w tablicę LUT obraz po prostu odpycha. Jako, że część gier w ogóle nie wspiera sterowania kolorem, robi się poważny problem. Idąc dalej, na wokandę trafia jednorodność czerni. Egzemplarz nadesłany do testów razi widocznym rozświetleniem w dolnej części ekranu. Niestety dysponując zaledwie jedną sztuką, nie jestem w stanie stwierdzić, czy to jednostkowy feler. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze kwestia kątów widzenia. Wiadomo, że 24-calowiec sprofilowany pod gry jest de facto sprzętem dla pojedynczego użytkownika, który zachowując skupienie nie powinien nazbyt gimnastykować, aczkolwiek czasem ogląda się film bądź buszuje po Sieci i wówczas mało kto zachowuje wyprostowaną postawę.

W ogólnym rozrachunku Asusa ROG PG248Q najlepiej charakteryzuje słowo „kompromis”. Szybka matryca, przydatne funkcje dla graczy i, delikatnie mówiąc, mocno przeciętny obraz. Lwia część monitorów dla graczy rządzi się zbliżonymi prawami, więc trudno dopatrywać się jakiegoś odstępstwa od normy. Z jednym wyjątkiem - ceną, które została ustalona na 2149 złotych. W sklepach nie znajdziemy jednak innego 180-hercowca, toteż pozwalam sobie wystawić pełną czwórkę z wyróżnieniem za wydajność, które w tym przypadku jest uhonorowaniem właśnie tej niespotykanie wysokiej częstotliwości odświeżania.

Częstotliwość odświeżania 180 Hz, dynamiczna synchronizacja Nvidia G-Sync, przyjazne dla oczu podświetlenie, zakres regulacji jasności, ergonomiczna podstawa.

Wyjęty z pudełka straszy jakością obrazu, jednorodność czerni w testowanym egzemplarzu, kąty widzenia typowe dla TN-ek, utrudniony dostęp do huba USB 3.0.

 

Ten produkt zakupisz w:   https://www.morele.net/monitor-asus-rog-pg248q-946984/

 

 

Sprzęt do testów dostarczył:

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Test monitora Asus ROG PG248Q 180 Hz - Swift w mniejszym wydaniu

 0