Procedura podkręcania procesorów AMD Ryzen (także tych z rodziny Threadripper) nie różni się znacząco od przetaktowywania jednostek FX. Mamy kontrolę nad stosunkowo niewielką liczbą parametrów, wśród których należy wymienić zegar bazowy (wykorzystana płyta i tak nie pozwalała na manipulację tym parametrem), mnożnik rdzeni oraz taktowanie pamięci, które determinuje również częstotliwość mostka NB. Bezpieczne napięcie to kwestia otwarta, ale najczęściej słyszy się o granicy ~1,45 V i tego się trzymałem podczas prób podkręcania. Przy okazji, uczulam na odpowiedni dobór narzędzi do sprawdzania stabilności. Piszę o tym, gdyż popularny program OCCT niezbyt mocno obciąża procesory Ryzen, co przekłada się na dość niskie temperatury, a to właśnie one potrafią być tutaj czynnikiem hamującym. Nietrudno w takim przypadku o sytuację, gdzie procesor bez trudu przejdzie test w OCCT, a zacznie się przegrzewać chociażby podczas renderingu w Blenderze, który stawia CPU niewiele mniejsze wymagania od najbardziej "brutalnych" wygrzewaczy. Dlatego też polecam LinX, który idealnie sprawdza się podczas OC najnowszego dziecka AMD.
Maksymalny stabilny zegar CPU
Podobnie jak w przypadku procesorów Skylake-X, także i tutaj czynnikiem ograniczającym są przede wszystkim temperatury - zarówno procesora, jak i (a raczej przede wszystkim) sekcji zasilającej. Na płycie głównej z platformy testowej absolutnym limitem okazał się woltaż rdzeni ustawiony na 1,3 V, przy której to wartości wbudowane czujniki pokazywały przeszło 120 °C. A przynajmniej tyle udało mi się zanotować, zanim kontroler PWM (IR35201) nie "zastrajkował" i nie zaczął pokazywać totalnych głupot. Ten strajk to już chyba na dobre, gdyż przy kolejnych uruchomieniach HWiNFO64 w ogóle go już nie zobaczyłem na liście sensorów. Biorąc pod uwagę, że pirometr na odwrocie laminatu pokazywał ponad 90 °C, a konkretniej taka była temperatura backplate, pod którym nic nie ma, to wspomniana wcześniej wartość wydaje się być prawdopodobna. Tym bardziej, że był to odczyt bezpośrednio z MOSFET-ów z uwagi na obecność PowIRstage na pokładzie. Jeżeli ktoś myślał, że platforma TR4 jest wolna od opisywanego problemu, to niech się nie łudzi - nie jest. Co więcej, o ile w przypadku X299 o takich sytuacjach mówiliśmy tylko przy udziale profesjonalnych overclockerów, to tutaj mamy do czynienia ze zwyczajnym domowym OC. Ot, kolejny po cudownym powstaniu mit Threadripperów obalony - platforma nie jest bezproblemowa. Wracając do samego procesora, przy 1,3 V udało się osiągnąć 3,9 GHz. Nie jest to może jakaś imponująca wartość, ale i tak spodziewam się zauważalnego przyrostu wydajności w najcięższych zadaniach, gdzie fabryczny zegar to około 3,5 GHz.
Maksymalny niestabilny zegar
Najwyższa częstotliwość, przy której byłem w stanie uruchomić system Windows oraz przeprowadzać podstawowe czynności jak przeglądanie internetu, sprawdzanie wiadomości, okazała się być o 200 MHz wyższa od stabilnego zegara. Tak więc mamy 4,1 GHz przy niezmienionym napięciu na poziomie 1,3 V. Widać więc, że istotnie do Threadripperów trafiają lepsze jądra krzemowe niż do większości bardziej budżetowych Ryzenów i teoretyczny potencjał jest całkiem spory. W praktyce limitowany jest jednak (przynajmniej na części płyt głównych) temperaturami sekcji zasilania oraz, jak się przekonacie na stosownej stronie, także i samych rdzeni.
Pokaż / Dodaj komentarze do: Test procesora AMD Ryzen Threadripper 1950X. HEDT na miarę oczekiwań?