Test zasilacza Corsair RM1000i

Test zasilacza Corsair RM1000i

Do budowy okablowania wykorzystano przewody 18 AWG (American Wire Guage, niższy numer oznacza większy przekrój). Główne wiązki ATX24-pin, EPS czy PCI-E wykonano w tradycyjny sposób, czarne przewody w nylonowym oplocie zakończonym opaską termokurczliwą. Dlaczego? Powodem jest zastosowanie na końcu tych wiązek dodatkowych kondensatorów, mających na celu dalsze tłumienie tętnień. Pozostałe kable SATA oraz Molex wykonano w postaci wygodnych taśm.

Test zasilacza Corsair RM1000i

Test zasilacza Corsair RM1000i

Test zasilacza Corsair RM1000i

Test zasilacza Corsair RM1000i

Test zasilacza Corsair RM1000i

Do dyspozycji, oprócz wiązki głównej 24 pin, mamy dwa kable EPS z dzielonym złączem na 2 x 4 pin, cztery PCI-E (osiem złącz (6+2) pin). Poza tym, dwa kable z czterema wtykami typu Molex oraz jeden z trzema, łącznie 11 złącz Molex. Do podłączenia nośników danych otrzymujemy trzy wiązki z czterema wtyczkami SATA każda - łącznie dwanaście złącz. Miło widzieć dwa adaptery Molex - mini Molex (FDD), tutaj wykorzystano przewody 22 AWG.

Test zasilacza Corsair RM1000i

Wszystkie kable są wystarczająco długie, ATX i EPS mierzą odpowiednio 61 i 65 cm, więc duże obudowy nie będą straszne. Ciekawie rozwiązano wiązki ze złączami SATA, do dyspozycji otrzymujemy dwie sztuki z pierwszym złączem oddalonym o 40 cm i kolejne co 10 cm oraz jedną z pierwszym złączem oddalonym od zasilacza o 55 cm. Kable PCI-E są wyraźnie długie, bo aż 75 cm i 10 cm drugi wtyk. W normalnych warunkach to trochę przesada, jednak w konfiguracjach Multi GPU czy  w przypadku sesji podkręcania z wykorzystaniem otwartej obudowy typu benchtable będzie idealnie.

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Test zasilacza Corsair RM1000i

 0