Wielki test klawiatur dla graczy

Wielki test klawiatur dla graczy

Modecom Volcano Blade

Modecom to jeden z tych polskich producentów sprzętu komputerowego, który w ostatnim czasie zrobił naprawdę duże postępy i choć ich kolejne produkty może nie są wybitnie oryginalne, to jednak prezentują wysoki poziom w relatywnie niskiej cenie. Niedawno miałem okazję recenzować głośniki Eclipse 180, a jakiś czas temu klawiaturę Volcano Gamer i oba te produkty wypadły w testach dobrze - podobnie jak i inne modele klawiatur i myszek tego producenta, jakie testowane były na naszym portalu. Tym razem w moje ręce wpadła ciekawa klawiatura o nazwie Volcano Blade, która poza bardzo kompaktowym rozmiarem wyróżnia się przede wszystkim niskoprofilowymi przełącznikami mechanicznymi.

Autor: Daniel Górecki

Volcano Blade,wyróżnia się bardzo kompaktowym rozmiarem, a przede wszystkim niskoprofilowymi przełącznikami mechanicznymi

 Zapraszam na wideo recenzję Modecom Volcano Blade:

Specyfikacja Modecom Volcano Blade:

  • Typ klawiatury: Mechaniczna
  • Liczba klawiszy:  87
  • Rodzaj przełącznika: Kailh Slim niebieskie / czerwone / brązowe
  • Blokada klawisza Windows
  • Anti-ghosting
  • Podświetlenie LED, czerwone, regulowane
  • Długość przewodu: 150 cm
  • Wymiary:  354 x 127.5 x 22.5 mm
  • Waga: 520 g

Tradycyjnie w tym miejscu napisałbym kilka słów na temat opakowania, ale jako że na potrzeby testów otrzymałem sprzęt przed premierą, ten dotarł w prostym kartonie w czerwonym kolorze, który posiadał jedynie logo producenta. Zakładam jednak, że finalny produkt doczeka się grafiki i najważniejszych informacji na swój temat. W środku oprócz samej klawiatury znalazłem zaś odpinany kabel oraz plastikowy kluczyk do wyciągania nasadek, który niewątpliwie przydaje się, kiedy chcemy je wymienić lub wyczyścić. Zestaw jest dość skromny, ale z drugiej strony trzeba pamiętać, że mamy do czynienia z dość tanim "mechanikiem", a nie sprzętem z górnej półki, od którego oczekiwać można więcej.

Wygląd zewnętrzny i jakość wykonania

Sama klawiatura od początku zwraca uwagę swoim bardzo kompaktowym rozmiarem. Sprzęt mierzy bowiem jedynie 354 x 127.5 x 22.5 mm i nawet jak na konstrukcję TKL, czyli pozbawioną sekcji numerycznej, jest naprawdę mały. Widać zresztą, że mobilność stanowiła dla producenta jeden z priorytetów, o czym świadczy także niewielka waga (tylko 520 gramów) oraz odpinany kabel. Ułatwia to przenoszenie klawiatury, która zabierze niedużo miejsca w plecaku, a bez większych problemów zmieścimy ją też w torbie na laptopa. Moim zdaniem jest to duży plus, szczególnie w przypadku modelu typu Tenkeyless Mechanical Keyboard, który łatwo można wziąć ze sobą na LAN party czy turniej, a przy tym zajmuje naprawdę mało miejsca na biurku, zwalniając blat na zamaszyste ruchy myszką.

Volcano Blade to dość prosta konstrukcja o prostokątnym kształcie z lekko zaokrąglonymi rogami. Całość utrzymano w typowej czarnej kolorystyce, która przełamywana jest jedynie przez mało logo marki Volcano oraz fazowaną srebrną ramkę wokół frontu, która nadaje klawiaturze nieco bardziej eleganckiego charakteru. Warto podkreślić, że jest to sprzęt OEM i na rynku znajdziecie kilka bliźniaczych klawiatur, które różnić mogą się od siebie jedynie detalami (np. kolorem podświetlenia). Nie zdziwiła mnie więc zaślepka na górnej krawędzi, która pozwala zapewne dostarczyć wariant z dodatkowymi portami, ale jako że ta jest dla nas niewidoczna podczas użytkowania urządzenia, nie wpływa to ujemnie na walory estetyczne.

Volcano Blade jest niezwykle niski i mierzy zaledwie 22,5 mm wysokości, dlatego początkowo towarzyszyło mi wrażenie, że obcuję z laptopową klawiaturą (do czego przyczynia się także niższy od typowego skok klawiszy). Wspominany już przeze mnie kabel wpinany jest zaś w port microUSB umieszczony na górnej krawędzi, ale jego ewentualna wymiana może być w przyszłości utrudniona, ponieważ zastosowano tu dość wąski kanał doprowadzający do samego złącza. Przewód jest raczej cienki jak na standardy klawiatur i zabezpieczony gumową osłonką, ale przynajmniej zachował dużą elastyczność. Nie obraziłbym się jednak, gdyby był nieco dłuższy, ponieważ 1,5 m w niektórych przypadkach może okazać się niewystarczającą długością.

Zanim przejdziemy do omawiania funkcjonalności tego produktu, warto jeszcze zajrzeć na spód, który podobnie jak wierzch obudowy wykonany został z dość śliskiego czarnego plastiku. Na podwoziu umieszczono zaledwie 2 niewielkie podkładki antypoślizgowe, które nie zapewniają najlepszej przyczepności do blatu i musimy się liczyć z tym, że w przypadku gwałtowniejszych niekontrolowanych ruchów klawiatura może się przesuwać. Sytuację znacząco poprawia wysunięcie nóżek do regulacji kąta nachylenia (jednostopniowe), ponieważ te otrzymały własne ogumowanie i choć wciąż nie zapewnia to idealnej przyczepności, to w takim ustawieniu jest już przyzwoicie. A skoro się już czepiam, to całej konstrukcji przydałoby się również jakieś wzmocnienie, ponieważ w środkowej części ma ona tendencję do uginania się pod mocnym naciskiem (przy normalnym użytkowaniu nie stanowi to jednak większego problemu).

Przyjrzyjmy się teraz nieco bliżej keycapsom, które umieszczone są na zewnątrz bez żadnej ramy (tzw. floating design). Te są standardowych rozmiarów, a ich cylindryczny kształt z lekko zaokrąglonymi krawędziami oraz zastosowanie twardego aksamitnego w dotyku tworzywa sprawiają, że korzysta się z nich naprawdę przyjemnie. Co prawda gumowane materiały oferują lepszą przyczepność, ale z drugiej strony łatwiej się brudzą, są trudniejsze w czyszczeniu i w przypadku gorszej jakości tworzywa mają tendencję do łuszczenia po jakiś czasie. Pochwalić mogę także zastosowane stabilizatory, dzięki którym większe klawisze nie chwieją się za bardzo, a plus należy się także za zastosowanie popularnego w naszym kraju amerykańskiego układu przycisków z bardzo czytelną i miłą dla oka czcionką, która nie będzie się ścierać, ponieważ jest grawerowana laserowo.

 

Podświetlenie

Oczywiście jak przystało na klawiaturę dla graczy, Volcano Blade posiada podświetlenie klawiszy. To dostępne jest niestety jedynie w czerwonym kolorze (wybór barwy dość oczywisty ze względu na kolorystykę Modecom), ale trzeba pamiętać, że technologia RGB znacząco wpłynęłaby na cenę tego produktu. Jeśli chodzi o realizację tego elementu, to jest ona poprawna. Zastosowano tu diody pod każdym klawiszem, ale samo podświetlenie nie należy do najbardziej równomiernych, co najlepiej widać na przyciskach z dodatkowymi oznaczeniami oraz na spacji. Nie umniejsza to jednak praktyczności iluminacji, której intensywność możemy regulować w dużym zakresie, a dodatkowo do wyboru mamy aż 12 predefiniowanych trybów (od pulsowania, przez efekt fali i kropli deszczu, aż po oddychanie).

Co więcej, w przypadku dynamicznych trybów możemy regulować nawet prędkość efektu czy kierunek jego przemieszczenia się. Jak więc widać opcji jest sporo, ale to nie wszystko, ponieważ dodatkowo możemy sami ustawić 5 osobnych trybów podświetlenia, wybierając które klawisze mają się świecić - w ten sposób możemy przydzielić różne konfiguracje pod poszczególne gry. Nie wspomniałem jeszcze, że wszystkie modyfikacje podświetlenia (w tym ustawianie swoich profili) możemy wykonywać bezpośrednio z poziomu klawiatury, bez konieczności odpalania aplikacji. W tym celu przygotowano skróty klawiszowe z przyciskiem funkcyjnym Fn oraz klawiszami F1-F12, PGUp, PGDn i strzałkami.

 

Przełączniki

Przejdźmy zatem do jednego z najciekawszych aspektów tej klawiatury, czyli niskoprofilowych przełączników mechanicznych Kailh Slim. Ich producentem jest firma Kaihua specjalizująca się w dostarczaniu na rynek klonów popularnych przełączników Cherry MX, które pomimo chińskiego rodowodu zyskały spore uznanie wśród graczy. Zacznijmy od tego, że niskoprofilowe warianty charakteryzują się niższym skokiem wynoszącym 3 mm, a nie 4 mm jak w przypadku standardowych "mechaników". Wiąże się to automatycznie z szybszym momentem aktywacji, który co prawda następuje w połowie skoku, ale w tym przypadku jest to po 1,5-1,4 mm, a nie 2 mm. Ma to naprawdę duże przełożenie na użytkowanie i choć początkowo miałem spore problemy z przystosowaniem się do niskoprofilowych klawiszy, to jednak po kilku godzinach użytkowania zacząłem dostrzegać plusy wynikające z takiej konstrukcji przełączników. Po pierwsze, zaczynamy używać mniej siły do ich wciskania (wynika to nie tylko z niższej siły nacisku potrzebnej do aktywacji, ale też niższego skoku), przez co palce wolniej się męczą (ma to spore znaczenie jeśli dużo piszecie na co dzień). Co jednak jeszcze istotniejsze, aktywacja klawisza następuje szybciej, przez co klawisze te umożliwiają szybsze reakcje w trakcie grania.

Warto przy tym podkreślić, że Kaihua udało się zachować praktycznie wszystkie pozostałe cechy standardowych przełączników mechanicznych. Oznacza to, że niebieskie są głośne i mają dźwiękowo-dotykowy charakter, wyraźnie informując nas o momencie aktywacji, przez co idealnie sprawdzają się w trakcie pisania, brązowe to typowo dotykowe switche, które mają dość uniwersalny charakter i dobrze wypadają zarówno w grach, jak i codziennej pracy (są też cichsze), a czerwone - liniowe - powinny zainteresować graczy, którzy zamierzają głównie grać na klawiaturze. Producent zadbał również o równomierny klik i długą żywotność przełączników wynoszącą aż 50 mln naciśnięć. Przyznam szczerze, że miałem spore obawy co do tego elementu Volcano Blade, ale okazał się on być miłą niespodzianką i mam wrażenie, że niskoprofilowe klawiatury mechaniczne wkrótce mocno zyskają na popularności.

 

Oprogramowanie i użytkowanie

Klawiatura otrzymała dedykowaną aplikację, którą musimy pobrać ze strony producenta. Ta jest bardzo lekka i nie obciąża systemu, a przy tym jej interfejs jest czytelny i prosty w obsłudze. Moja jedyna uwaga dotyczy braku języka polskiego, co jest o tyle dziwne, że mamy przecież do czynienia z produktem polskiego producenta. Wszystkie opcje dostępne są praktycznie na jednej karcie, w tym te odnoszące się do podświetlenia (powielenie tego, co znajdziemy na samej klawiaturze), trybu gry (możliwość blokady klawisza Windows) oraz nagrywania makr (dość podstawowy menadżer, który potrafi rejestrować opóźnienia pomiędzy klawiszami, ale nie oczekujcie bardziej zaawansowanych możliwości). Co warto podkreślić, dwie ostatnie opcje dostępne są także z poziomu skrótów klawiszowych, więc jest opcja nagrywania makr w locie. Poza tym, aplikacja pozwala na przypisanie funkcji (w tym multimedialnych, biurowych czy nawet uruchamiania określonych dźwięków czy programów) do wszystkich klawiszy i określenie czasu reakcji (od 2 ms do 20 ms) oraz częstotliwości odświeżania USB (od 125 Hz do 1000 Hz). Wszystkie nasze ustawienia możemy zapisywać na osobnych profilach, a warto też wspomnieć, że Volcano Blade wspiera pełny antyghosting, a testy wykazały także obsługę NKRO w pełnym zakresie.

Jeśli zaś chodzi o wrażenia z użytkowania, to muszę przyznać, że są świetne. Mechaniczne przełączniki zapewniają charakterystyczny przyjemny feeling, są responsywne i wyczuwalnie szybsze od typowych. Palce same przeskakiwały z klawisza na klawisz, a ja nie mogłem się nadziwić jak szybko przyzwyczaiłem się do ich odmiennej konstrukcji. Ba, ponowna przesiadka na klawisze o standardowym 4 mm skoku okazała się dość bolesna, szczególnie podczas pisania i szybko zatęskniłem za niskoprofilowymi odpowiednikami w niebieskim kolorze. Mam tu jednak drobną uwagę, ponieważ mechaniczne switche same z siebie są dość głośne, a w przypadku Volcano Blade ich wciskaniu towarzyszy dodatkowy, mało przyjemny metaliczny pogłos, który wynika z kontaktu klawisza o podstawę. W trakcie grania (szczególnie w słuchawkach) w ogóle nie zwracamy na to uwagi, ale już przy codziennym użytkowaniu, w tym pisaniu w ciszy, lekko to irytuje.

 

Podsumowanie

Reasumując, Modecom Volcano Blade to naprawdę ciekawa i udana klawiatura, która posiada kilka mocnych atutów. Na korzyść tego produktu przemawiają przede wszystkim bardzo dobre mechaniczne przełączniki (i to w aż trzech kolorach do wyboru), ale także kompaktowa konstrukcja TKL z odczepianym kablem, dzięki czemu sprzęt jest niezwykle mobilny, funkcjonalne i intuicyjne oprogramowanie, dobrze zrealizowane podświetlenie czy też solidne wykonanie i atrakcyjny design. Oczywiście mam tu kilka uwag, jak brak klawiszy multimedialnych (zabrakło dedykowanych, jak i przypisanych pod kombinacje z przyciskiem Fn), uginanie się konstrukcji w środkowej części czy metaliczny pogłos podczas wciskania klawiszy, ale w ostatecznym rozrachunku są to drobne mankamenty, które nie wpływają zasadniczo na ocenę urządzenia.

Wrażenia z użytkowania są świetne, a niskoprofilowe mechaniczne przełączniki zapewniają charakterystyczny przyjemny feeling, są responsywne i wyczuwalnie szybsze od typowych switchy

Do tego dochodzi oczywiście jeszcze cena na poziomie 299 PLN. Nie jest to może najtańszy z mechaników, ale za produkt tej klasy wydaje się być ona bardzo uczciwa. Ze świecą szukać drugiej takiej klawiatury, która oferuje tak wiele w tej cenie - w tym przypadku mówimy o dość innowacyjnym sprzęcie w zakresie przełączników i podobny niskoprofilowy model od innego popularnego producenta sprzętu dla graczy (tyle tylko, że pełnowymiarowy) kosztuje 200 PLN. Jeśli więc poszukujecie klawiatury, która charakteryzować ma się mobilnością oraz funkcjonalnością zarówno w grach, jak i podczas pisania, to Volcano Blade zdecydowanie zasługuje na uwagę. Przed ewentualnym zakupem zastanówcie się jednak, czy minusy, które dla mnie były do zaakceptowania, dla Was również stanowić będą jedynie drobne mankamenty.

Modecom Volcano Blade

 niskoprofilowe przełączniki Kailh Slim, 3 kolory przełączników do wyboru, solidne wykonanie, bardzo kompaktowa konstrukcja, estetyczne czerwone podświetlenie działające w 12 trybach, odpinany kabel, atrakcyjny design

 brak klawiszy multimedialnych, uginanie się konstrukcji w środkowej części, nieco zbyt krótki kabel, metaliczny pogłos podczas wciskania klawiszy

Cena (na dzień 15.12.2017): 299 zł

Gwarancja: 24 miesiące

Obserwuj nas w Google News

Pokaż / Dodaj komentarze do: Wielki test klawiatur dla graczy

 0