Krux Thorn
Kolejne marki serwujące nam gamingowe peryferia zdają się wyrastać niczym grzyby po deszczu, a swoich sił na tym polu postanowił spróbować właśnie kolejny zawodnik, a mianowicie Krux. Jeśli nazwa ta nic Wam nie mówi, to spieszę wyjaśnić, że jest to kolejna polska marka zajmująca się produkcją akcesoriów dla graczy. Tu rodzi się pytanie, czy na rynku jest jeszcze miejsce na kolejną tego typu markę, tym bardziej, że pod dostatkiem mamy nawet polskich producentów działających w tym segmencie, takich jak Genesis, Dream Machines czy choćby SPC Gear. Na szczęście jesteśmy już po testach myszki Krux Thorn i możemy odpowiedzieć na to pytanie, a uprzedzając nieco fakty zdradzimy, że jak na debiutanta otrzymaliśmy naprawdę udany produkt w cenie interesującej graczy, którzy nie mogą lub nie chcą wydawać kilkuset złotych na „gryzonia”. Czy zatem Thorn będzie sprzedażowym hitem?
Autor: Daniel Górecki
Na pierwszy rzut oka Krux Thorn zapowiada się na dość prosty model skierowany do osób, które lubią klasyczne konstrukcje pokroju SteelSeries Sensei czy Zowie FK
Zanim pokusimy się o bardziej szczegółowe omówienie i testy tej myszki, sprawdźmy z czym w ogóle mamy tu do czynienia. Na pierwszy rzut oka Krux Thorn zapowiada się na dość prosty model skierowany do osób, które lubią klasyczne konstrukcje pokroju SteelSeries Sensei czy Zowie FK. Sugerowana cena tego produktu wynosi tylko 139 zł, więc idealnie wpisuje się on w półkę okupowaną obecnie przez wcześniej wymienione inne polskie marki, takie właśnie jak Genesis czy Dream Machines i te na pewno nie będą chciały oddać pola bez walki. Krux ma jednak dość mocne argumenty przemawiające za swoim produktem, czyli popularny kształt, jeden z topowych sensorów optycznych dostępnych na rynku czy podświetlenie w systemie RGB. Sprawdźmy tylko, czy Thorn nie zaliczył jakieś poważnej wpadki w implementacji tych rozwiązań.
Specyfikacja Krux Thorn
- Sensor: Optyczny PixArt PMW3360
- Typ przełączników: OMRON
- Maksymalna rozdzielczość: 12 000 DPI
- Szybkość raportowania: do 1000 Hz
- Liczba przycisków: 6
- Komunikacja: przewodowa
- Długość kabla: 1,8 m
- Wymiary: 125mm x 66mm x 39,5mm
- Waga: 82 g
- Funkcje dodatkowe: podświetlenie RGB, oprogramowanie
Pudełko i zawartość
Mysz dociera do nas zapakowana w dość typowy kartonik nasuwający skojarzenia z produktami Genesisa (podobny jest także sam system pakowania), ale w tym przypadku zamiast czarno-czerwonych barw zdecydowano się na dominujący pomarańczowy kolor, któremu towarzyszą czarny i szary. Nie ma się co jednak za bardzo rozwodzić nad pudełkiem, sprawdźmy więc, co znajdziemy w jego środku. Oprócz samej myszki czekają tu skrócona instrukcja obsługi w kilku językach (w tym polskim) oraz dodatkowy zestaw ślizgaczy, co zawsze zaliczyć trzeba na plus, ponieważ jest to element, który zużywa się najszybciej, a nie zawsze jest możliwość dokupienia zapasowej pary. To w sumie wszystko, ale w gruncie rzeczy nic więcej nie potrzeba, no chyba, że ktoś kolekcjonuje naklejki z logiem producentów, które tak często dołączane są do gamingowych produktów.
Budowa zewnętrzna i wykonanie
Thorn wykonany został niemal w całości z twardego plastiku w czarnym kolorze o gładkiej powierzchni. To, czym myszka się wyróżnia, to niewątpliwie półprzezroczyste panele boczne, pod którymi umieszczono oryginalny podświetlany wzór. Podświetlenie obejmuje także duże logo X w tylnej części obudowy oraz rolkę. Jest to dość ciekawy zabieg i nie zaburza konstrukcji urządzenia tak bardzo jak wycięcia bezpośrednio w obudowie na paski LED. Samo tworzywo zastosowane na grzbiecie, który płynnie przechodzi w przyciski główne, jest twarde i nie budzi żadnych obaw o trwałość, w odróżnieniu od często spotykanych gumowanych powierzchni. Te poprawiają jednak chwyt i gładki plastik wypada pod tym względem zdecydowanie gorzej - tym bardziej, że boczne panele są dość śliskie, więc osoby często podnoszące „gryzonia” mogą mieć pewne problemy i będą musiały się do tego przyzwyczaić. Generalnie jednak jakość wykonania, dobór materiałów i spasowanie wszystkich elementów stoją na bardzo wysokim poziomie i śmiało możemy zaryzykować stwierdzenie, że nawet wyższym niż można było się spodziewać po produkcie za 140 zł. Ba, w tym aspekcie myszka Krux podoba nam się nawet bardziej niż konkurenci. Nic tu nie trzeszczy, całość sprawia bardzo dobre wrażenie, a myszka zdecydowanie może się też podobać pod względem wizualnym.
Ergonomia
Krux Thorn to model niskoprofilowy, co wraz z nie najdłuższą konstrukcją sprawia, że zdecydowanie lepiej sprawdza się tu chwyt typu claw, ewentualnie fingertip niż czysty palm. Wynika to nie tylko z faktu, że urządzenie mierzy ok. 20 cm długości, ale także z nisko osadzonego szczytu grzbietu, który nie daje pełnego podparcia dla śródręcza, przez co przy chwycie palm nasza dłoń w części nadgarstka, ale i nieco po bokach, opiera się zbyt dużą powierzchnią o podkładkę. Jedynie osoby z naprawdę małymi dłońmi będą mogły komfortowo stosować ten chwyt. Jeśli zaś chodzi o ułożenie palców, to preferowana jest tu kombinacja 1+2+2, choć można się też pokusić o 1+3+1. Kolejną kwestia jest fakt, że myszka pomimo symetrycznego kształtu przeznaczona jest raczej dla osób praworęcznych (albo raczej użytkowników korzystających z „gryzonia” prawą ręką), co wynika z faktu, że przyciski boczne zastosowano tylko z jej lewej strony.
Z uwagi na dość śliskie panele boczne, przydałoby się, by boki były bardziej profilowane lub posiadały bardziej przyczepną fakturę, ewentualnie płozę w dolnej części. Tego typu konstrukcje nie stawiają jednak na pierwszym miejscu komfortu użytkowania podczas długich sesji, ale mają zapewnić wysoką kontrolę i tym samym precyzję oraz szybkość obsługi. Istotna jest tu zatem także niska waga i rzeczywiście, choć Thorn nie bije tu żadnych rekordów (modne ostatnie modele wyróżniające się obudowami w kształcie plastrów miodu są pod tym względem bezkonkurencyjne), to jednak zaledwie 81 gramów masy klasyfikuję tę myszkę do naprawdę lekkich. Urządzenia o podobnym kształcie nie bez przyczyny wybierane są przecież przez miłośników FPS-ów i tutaj trudno cokolwiek zarzucić produktowi Krux.
Przyciski
Główne przyciski, czyli LPM i PPM, oparte zostały na wysokiej jakości uznanych przełącznikach OMRON i charakteryzują się bardzo krótkim, sprężystym skokiem, przez co umożliwiają bardzo szybki wieloklik. Sam klik jest chrupki, równomierny i bardzo przyjemny w użytkowaniu. Problemem w przypadku osób o cięższych palcach może być natomiast niska siła nacisku potrzebna do ich aktywacji, więc zanim się do tego przyzwyczaimy, możemy przypadkowo je wciskać. Te świetnie sprawdzają się jednak w dynamicznych gatunkach gier, gdzie potrzebna jest szybka reakcja i wielokliki w możliwie najkrótszym czasie.
Przyciski boczne są natomiast dość nietypowe, zarówno jeśli chodzi o dźwięk kliku, jak i pracę. Nie są one gąbczaste, co często zdarza się w przypadku dodatkowych przycisków myszek, ale z drugiej strony nie są też nazbyt sprężyste, poza tym aktywację komunikują wyraźnie słyszalnym dźwiękiem, jednak nieco odmiennym od tradycyjnego kliku. Nam ich charakterystyka przypadła do gustu, choć to kwestia indywidualnych preferencji. Poza tym, pochwalić trzeba wygodę ich użytkowania, ponieważ zarówno rozmiar, jak i ulokowanie na bocznym panelu sprawiają, że nie mamy problemu z ich obsługą.
Przycisk na rolką, który domyślnie służy do zmiany DPI w locie, jest dość płaski, dzięki czemu unikamy przypadkowego naciśnięcia w trakcie obsługi scrolla. Działa on bez zarzutu, podobnie zresztą jak sama rolka, która pokryta została gumą z wyraźnymi wypustkami poprawiającymi przyczepność palca. Skoki w scrollu są wyraźnie wyczuwalne, a ukryty w nim przycisk bardzo miękki (tu również trzeba nieco uważać na przypadkowe wciśnięcia), co widać, że było założeniem w zakresie wszystkich przycisków.
Przewód i ślizgacze
Długość przewodu USB w Krux Thorn to 180 cm, co jest dość standardowym wymiarem. Sam kabel zabezpieczony został materiałowym oplotem, który nieco za bardzo go usztywnia jak na nasz gust, ale zapewne z czasem nieco „zmięknie”. Miejsca newralgiczne zostały zaś dodatkowo zabezpieczono gumowymi wstawkami. Pod spodem, prócz oczka sensora, znajdziemy zaś dwa paski teflonowe. Ślizgacze nie są zbyt grube, a do tego nie pokrywają zbyt dużej powierzchni podwozia „gryzonia”. Spodziewaliśmy się, że będą radzić sobie nieco gorzej, aczkolwiek ślizg po miękkich, czyli bardziej wymagających podkładach, nie jest tak płynny i przyjemny jak w modelach z grubszymi i większymi ślizgaczami. Mamy jednak opcję podklejenia zapasowej pary bezpośrednio na oryginalną, co powinno znacząco poprawić te doznania.
Podświetlenie i oprogramowanie
Krux postawił na bardzo proste, a co za tym idzie lekkie i nieobciążające systemu oprogramowanie. Jest to zapewne lekko zmodyfikowana wersja aplikacji przygotowana przez producenta OEM, którą znaleźć można w innych podobnej klasy produktach. Oznacza to, że nie znajdziemy tu możliwości obsługi innych peryferiów z poziomu tego samego programu, a szata graficzna nieco trąci już myszką, a poza tym apka nie najlepiej skaluje się do rozdzielczości 4K, co wymaga od nas mocnego wytężania wzroku. Na plus zaliczyć trzeba jednak prostotę obsługi i intuicyjność oprogramowania. Wszystkie opcje podzielone są bowiem w ramach pięciu zakładek i zostały przetłumaczone na język polski.
I tak, w pierwszej o nazwie „Funkcje” wyodrębniono wszystkie przyciski oraz scroll, którym możemy przypisać tytułowe funkcje. I to zarówno najbardziej podstawowe, przez bardziej skomplikowane (np. potrójny klik czy różne kombinacje klawiszy), po najbardziej zaawansowane (multimedialne, biurowe, tryb AIM zmniejszający DPI czy makra). Dalej mamy „DPI”, gdzie oczywiście możemy przypisać dowolną rozdzielczość do jednego z siedmiu trybów DPI, wyłączyć poszczególne tryby czy nawet dostosować osie X i Y oddzielnie. W „LED” z kolei dostosujemy podświetlenie, zarówno w zakresie trybu jego działania (od stałego, przez oddychający i neon, na chroma, czyli płynnym przejściu kolorów RGB, kończąc), jak i szybkości, intensywności czy koloru. Samych efektów nie ma zbyt wiele, ale z drugiej strony te dostępne są satysfakcjonujące. Podobnie jak poziom samej iluminacji, która jest wyraźna, intensywna i po prostu prezentuje się bardzo dobrze.
Kolejna karta to „Parametry”, gdzie znajdziemy zarówno typowe opcje systemowe, czyli czułość myszy, szybkość przewijania czy dwukliku, ale także możliwość zmiany LOD (zakres od 1 do 3) czy częstotliwości odświeżania (do 1000 Hz). Ostatnia zakładka dedykowana jest „makro”, czyli możliwości nagrywania i zarządzania kombinacjami przycisków, w tym z uwzględnieniem opóźnień. Warto dodać, że wszystkie nasze ustawienia możemy zapisywać na pięciu niezależnych profilach, które możemy następnie importować i eksportować. Oprogramowanie w ostatecznym rozrachunku okazuje się pomocne i praktyczne, więc trzeba je zaliczyć na plus.
Precyzja (sensor)
Precyzja to zdecydowanie jedna z najmocniejszych stron Krux Thorn, a to za sprawą sensora PWM 3360, który dość powszechnie uznawany jest obecnie za jeden najlepszych na rynku (wyższy model PMW 3389 różni się praktycznie jedynie nieco wyższą prędkością maksymalną i trudno wyczuć między nimi różnicę w użytkowaniu). Ten „optyk” przeważnie kojarzony jest z modelami z górnej półki skierowanymi do najbardziej wymagających graczy oraz profesjonalnych e-sportowców. Jego obecność w produkcie za niespełna 160 zł uznać trzeba więc za dużą zaletę, aczkolwiek w ostatnim czasie pojawia się coraz więcej modeli z tego segmentu z topowymi sensorami. Co istotne, producent zadbał o bardzo dobrą implementację tego sensora, co potwierdzają testy syntetyczne oraz subiektywne odczucia podczas grania. Otrzymujemy tym samym zakres DPI od 100 do 12000 (przeskok co 100), sensor jest wyraźnie szybszy od poprzednika (PMW 3310) i w naszych testach osiągał nawet powyżej 7 m/s, nie musimy się też obawiać o takie niepożądane zjawiska, jak akceleracja, predykcja czy jittering, a smoothing czy interpolacja zdają się występować w niewielkim zakresie jedynie przy najwyższych rozdzielczościach (jeśli nie będziecie przekraczać 8000 DPI, to nie macie się czego obawiać). PMW3360 wyróżnia się ponadto niskim LOD wynoszącym 1,2 mm (przy ustawieniu w aplikacji na poziomie 1) oraz naprawdę dużą tolerancją dla różnego rodzaju powierzchni (radzi sobie nawet ze szkłem czy białą kartką).
Tym, co ma w tym przypadku równie istotne znaczenie co świetne parametry, jest oczywiście charakterystyczny dla sensorów Pixart optyczny feeling, który jest tak lubiany zarówno przez zawodowców, jak i „zwykłych” graczy. Jeśli zaś dołożymy do tego popularny kształt myszki Krux, to otrzymamy bardzo udaną konstrukcję w niezwykle atrakcyjnej cenie. Ta ze względu na kształt, rozmiar i stosunkowo małą ilość dodatkowych przycisków najlepiej sprawdzi się we wszelkiej maści shooterach, bo osoby preferujące inne gatunki, jak MOBA, MMO czy RTS, sięgają raczej po inne "gryzonie" (więcej przycisków, bardziej profilowany pod dłoń kształt). Tak czy inaczej, wrażenia z użytkowania myszki są bardzo dobre. Co prawda przesiadka z diametralnie odmiennej myszki (podpórka pod kciuk, twardsze przyciski, wyższy profil) wymaga chwili przyzwyczajenia, ale po kilku godzinach przestajemy odczuwać jakikolwiek dyskomfort i szybko przyzwyczajamy się do Thorna.
Podsumowanie
Trzeba przyznać, że jak na beniaminka Krux wywiązał się bardzo dobrze z niełatwego zadania, jakim jest dostarczenie na rynek udanej gamingowej myszki, bez żadnego wyraźnego potknięcia. Tak naprawdę bowiem Thorn pozbawiony jest jakichś istotnych wpadek i jedynie kwestie ergonomii zależeć będą od osobistych preferencji użytkowników, ich ulubionego chwytu czy dłoni, którą obsługują „gryzonia”. Poza tym, otrzymujemy bardzo solidnie wykonany sprzęt, który nie wykazuje żadnych znamion budżetowego produktu (no może poza samą aplikacją, która nie prezentuje się najlepiej, ale za to jest bardzo praktyczna). Jakość i dobór tworzyw nie budzi żadnych zastrzeżeń, przyciski oparte są o bardzo dobre przełączniki, a zastosowany sensor optyczny jest jednym z najlepszych na rynku, zapewniając nam precyzję godną zawodowych graczy.
Otrzymujemy bardzo solidnie wykonany sprzęt, który nie wykazuje żadnych znamion budżetowego produktu.
Jeśli mielibyśmy wskazać nieco słabsze strony Thorna, to zapewne byłyby to dość cienkie ślizgacze (na szczęście w zestawie znajdziemy zapasową parę) czy nieco zbyt sztywny kabel, a nie wszystkim leżeć będą także przyciski, które wymagają bardzo małej siły nacisku, podobnie jak panele boczne, które nie poprawiają chwytu. Do wszystkiego jednak idzie się tu szybko przyzwyczaić, a wrażenia z użytkowania w ogólnym rozrachunku są bardzo pozytywne. Dodatkowym walorem jest też bardzo dobrze zrealizowane podświetlenie z oryginalnym motywem na panelach bocznych. Cena to także mocna strona tego produktu, ponieważ za 139 zł otrzymujemy myszkę, która powinna zaspokoić potrzeby wymagających graczy. Czy zatem Krux Thorn odniesie komercyjny sukces? Mamy nadzieję, że tak, ponieważ nam „gryzoń” bardzo przypadł do gustu, choć jak podkreślaliśmy, konkurencja w tym segmencie jest coraz mocniejsza. Od nas Thor otrzymuje rekomendację i wyróżnienie za opłacalność.
Krux Thorn
Solidne wykonanie, popularny kształt, świetnie zrealizowane podświetlenie RGB, precyzyjny i dobrze zaimplementowany sensor, przyjemne przyciski główne, bardzo dobry scroll, dodatkowe ślizgacze w zestawie, stosunek ceny do jakości
nieco za sztywny kabel, ślizgacze mogłyby być grubsze, tylko dla praworęcznych
Cena (na dzień publikacji) : 139 zł
Gwarancja: 24 miesięcy
Pokaż / Dodaj komentarze do: Wielki test myszek dla graczy